U taty zrobiło się nieciekawie. W poniedziałek Fado zaatakował Pikusia, potem atak powtórzył się. Fado jest izolowany w pokoju, a Pikuś i Gucio chodzą po pozostałej części mieszkania. Tata wczoraj był u weterynarza, weterynarz jest praktycznie pewny, że to wina obecności Gucia

Jeżeli w ciągu 2-3 dni nie zabierzemy Gucia, agresja Fado się umocni i relacje z Pikusiem już nie wrócą do normy...
Wczoraj wieczorem miałam telefon o Gucia, jestem wstępnie z nim umówiona u taty na 19. Pan boi się grzybicy, ale powiedziałam mu, że jeżeli zdecyduje się na Gucia, możemy go tydzień, dwa doleczyć i wtedy mu oddać. Niestety na podanie szczepionki jest za wcześnie. Ogólnie Gucio bardzo się spodobał i wziąłby go "od ręki" ale ta cholerna grzybica wszystko komplikuje
Niestety będę musiała Gucia przynieść z powrotem do nas... Muszę zadzwonić do weta zapytać, czy on jeszcze zaraża czy już nie. Nie wiem co TZ na to... a raczej wiem... nie chcę o tym myśleć, będzie rozwód...
EDIT
Przed chwilą miałam drugi telefon o Gucia. Pani jest zdecydowana nawet dzisiaj do zabrać. Należy do związku kynologicznego i zna się na chorobach zwierząt, sama go doleczy. Napisałam do tego pana, żeby podjął ostateczną decyzję i dał mi znać.
Fado [*] 27.02.2019 r., Rysiek [*] 15.10.2023 r.