Jeden miał, drugi nie. Zrobiłam badania i pasożytów nie ma.
Ale przedwczoraj oba się przytkały i od dwóch dni nic. Naprawdę nie wiem, czemu. Byłam nawet u wetek, żeby obmacały brzuszki, bo ja się nie znam. Dostały parafinkę, ale jeszcze nic. W sumie to dałam temu, który u mnie został troszkę suchej karmy - gdyby miał zareagować rzadszą kupą, to w sumie niejako byłoby jak znalazł. Ale ten nie miał problemów.
Myślę, że mały z rozwolnieniem może nie najlepiej tolerować kurczaka/indyka, przynajmniej w takiej ilości. Wetka dziś powiedziała, że powinny przejść na karmę, bo mniejszemu zaczęły się trochę nóżki krzywić - sama się tego bałam.
No nic, w sumie mniejszy to już nie mój problem, bo pojechał do domu docelowego. Ludzie twierdzą, że mają doświadczenie i kiedyś tam odchowali kociaka 4-tyg., który stracił matkę. Starałam się im wszystko przekazać.
Ale ponieważ to wątek kudłatej dodam, że kudłata zniknięcie małego przyjęła z właściwym jej stoickim spokojem
