Kociaki w DS,została kocia mama i dług w lecznicy :(

MarKotek pisze:dziewczyna jest zainteresowana kociakiem powiedzialam krotko co i jak ma kota zascsepionego
opowiem jej jak sie spotkam z nia

napisala ze zabierze go jutro rano do weta
dzis o 21 go zawioze do niej

Czyli został jeden

cholercia i matka. Choć matka to mogła by tam zostać chyba -nie wydaje mi się że ona jest tam nowa-widziałam jak wczoraj łaziła po ulicy, i jak sie z kotami dogaduje. Niech sobie może mieszka na tej posesji.
Nosz kurna nie mam żadego pomysłu zeby pomóc

Cookie1706 pisze:Kurde sytuacja jest strasznie skomplikowana,
Najlepiej byłoby je zabrać, dt pewnie się nie znajdzie tak szybko...
Jeżeli to zatrucie, to wydaje mi się, że każde inne miejsce- nawet inne osiedle to dla nich ratunek...
Tylko z drugiej strony nie ma pewności, że znowu nie trafia na jakieś niebezpieczeństwo
A ta dziewczyna, która miała przyjechać po malca? Była już?

widzisz u miej jest pelno krzakow,drzewek kwiatkow wszystko moze takiego ciekawskiego malca skusic
chodza kolo bramy,na ulice wszyscy mogli cos dac
mogly same cos znalesc
kotka mogla przyniec bo łazi gdzie chce
teori jest duzo ale ta kobieta nie rozumie
mowilam jej do klatki kenelowej je dac to beda bezpieczniejsze nie pojda na ulice bedzie widac czy cos sie dzieje
ona sie ie zgadza na zamkniecie ich no to nie :!:

mowie w schroniskach koty w mniejszych boksach siedza calymi dnniami i musza to zniesc a kenelowka nie jest taka zla jak o zycie ich chodzi no to nie

zla jestem bo sie czlowiek stara a ta i tak madrzejsza od wszystkich

CatAngel pisze:
MarKotek pisze:dziewczyna jest zainteresowana kociakiem powiedzialam krotko co i jak ma kota zascsepionego
opowiem jej jak sie spotkam z nia

napisala ze zabierze go jutro rano do weta
dzis o 21 go zawioze do niej

Czyli został jeden cholercia i matka. Choć matka to mogła by tam zostać chyba -nie wydaje mi się że ona jest tam nowa-widziałam jak wczoraj łaziła po ulicy, i jak sie z kotami dogaduje. Niech sobie może mieszka na tej posesji.
Nosz kurna nie mam żadego pomysłu zeby pomóc

tak,zostanie jak pani chce to niech jej domu szuka bo cos tak na poczatku mowila
ewentualnie niewiem mozna ja zaszczepic i tyle ale to tez zle bo gdzie bedzie przez tydzien po szczepieniu niebedzie przeciez po ulicy łazic
wysteylizowana jest i to najwazniejsze

pierwszy kociak zmarł 18 a drugi 24
wiec tydzien
u pierwszego od nagłego osłabienia do smierci minęła noc-wiem ze mowila ze na noc go miala w domu,jechala rano na 9 do weta i nie dojechala bo zmarł
drugi popołudniu sie zle poczuł byl dopiero na drugi dzien u weta i tez juz za pozno
wiec jakies 24 h od pierwszego osłabienia do smierci

ale to jest z jej opowiesci co kiedy i wogole
ja juz nie wierze jej po tym jak dzis rozmawialam z weterynarzem

Czyli to cos jak dla mnie łapie je 24godziny przed(na to by wychodziło) Przy otruciu trutka to chyba są jakies objawy tak? Pytam bo sama nie miałam z tym do czynienia, ale gdzies na wątkach czytalam -że objawy były.
Drugiego malca trzeba zabrać, ale gdzie :cry:

CatAngel pisze:Czyli to cos jak dla mnie łapie je 24godziny przed(na to by wychodziło) Przy otruciu trutka to chyba są jakies objawy tak? Pytam bo sama nie miałam z tym do czynienia, ale gdzies na wątkach czytalam -że objawy były.
Drugiego malca trzeba zabrać, ale gdzie

tak,mysle ze to bedzie najlepsze
bo ktos konkretny by go obserwowal i wogole

Zastanawiałam się, czy napisać, bo nie chcę was straszyć. Z drugiej strony jak nie napiszę i się coś stanie, to sobie nie daruję...
Pies mojej mamy został otruty i miał podobne objawy. Dzień wcześniej był "niewyraźny", dużo pił, pokładał się (było gorąco, więc mama się nie zaniepokoiła), rano pies już nie mógł wstać. Pojechała do weta, który gdy zobaczył białe dziąsła i ogólnie obejrzał psiaka, stwierdził, że to otrucie i nie ma właściwie szans na ratunek. Powiedział, że to już kolejny pies z podobnymi objawami, że zjadają trutkę wcześniej, nic po nich nie widać i stan się pogarsza bezobjawowo do tego stopnia, że gdy właściciel zauważa, to już jest za późno. I faktycznie, mimo płukania i jakichś leków Shiro odszedł jeszcze tego samego dnia (wielki, młody i zdrowy pies).
Pisałaś o tych białych dziąsłach i tak mi się przypomniało. Daj boże, żeby to nie była trutka, bo może leży gdzieś w krzakach i kociaki mogły ją zjeść jeden po drugim - stąd ten tydzień różnicy.

Czy ta dziewczyna (DS) nie mogłaby wziąć obu kotków i jednego potem adoptować dalej? Z tego co piszesz, to one nawet bez trutki nie są tam bezpieczne. Może jej serce zmięknie i się zgodzi?

B.B. mocno trzymam kciuki za zdrowie i domy dla maluchów.

Taka jest niestety prawda, że kot na dworze jest w ciągłym niebezpieczeństwie

I to niestety przez nasz gatunek :evil:

Czy taki mały Kociak da sobie radę na innym osiedlu, gdzie swoje terytoria mają już inne kocury?
Szkoda, że w Kch brak miejsca

Hikiko dzięki za kciuki, przydadzą się :roll:

Zabierajcie Te koty szybko z stamtąd. ktoś je dobitnie truje .
Tak ostro z wymiotami i biegunką jak u pierwszego kociaka w ciągu 24h .
ale wszystko zależy ile kot zjadł trutki. blada śluzówka, biegunka, wymioty, rozszerzone zielenice, brak apetytu, łaknienie, chowanie sie w ciemnych kątach, kot strasznie cierpi, Wątroba , trzustka i nerki padają.

To nie białaczka,

miałam podobną sytuację sąsiad stopniowo podrzucał trutkę.

Koniecznie witamina K .
niestety nie udało mi się uratować żadnego nie miałam pojęcia wtedy jak się zatrucie leczy a tym samym młoda wetka.

No niestety, u mnie to tylko kciuki zostały (ani domu, ani pieniędzy, grrr), a tu potrzebna jest konkretna pomoc.

kurna ale sie porobilo!!!!!! a moze w klatce bytowej zamknac kocię?? na poczatek w tym garazu aby nic nie zjadlo ....poszukam dt...kurcze gdybym miala wolne mieszkanie.....pomysle intensywnie moze cos wymysle

Jeżeli była by to trutka gdzieś rozłożona to tylko u tej Pani w ogródku bądź u sąsiada(ale z tego co zauważyłam koty nie mają jak sie tam dostać. Co nie oznacza że ów "sąsiad" nie mógł rzucić przez ogrodzenie. Tyle że tam łazi trochę kotów od zawsze po ulicy(domowe wychodzące i trzymają sie dobrze) Sąsiedzi obok mają psy (dalej w domkach widziałam na podwórku wylegujące sie koty) rudego, dalej bialo-czarnego, pod samochodem zas czarnego. Kotka tej pani tez wychodzi i lazi po ogrodzie, wychodzi za ogrodzenie i ładzi po tej ulicy między domkami.

Potrzebna była by sekcja, żeby na 100% dowiedzieć sie co to.

Gdyby nie moj sasiad ktory jest nienormalnym chamem juz bym jechala po malego trafil by do bytowki na strychu ale nici z tego sasiad moze isc i otruc:/

byly u weta
na chwile obecna zdrowe zero objawow

one chodza wszedzie nawet do ssiada przechodza przez siatke wiec niewiadomo

jade zaraz po ta mala
niestety jeden zostaje niema go gdzie dac niewiadomo co to bylo
nawet do chatki to jest za duze ryzyko dla kotow ktore tam sa niektore sa jeszcze malutkie raz dwa sie zaraza jesli on cos ma

Kociaki w DS,została kocia mama i dług w lecznicy :(

Kto przegląda forum