Tak sobie myślę - że rozmowa dawno wyszła poza ramy tego wątku. Dyskusja w sumie jest o tym - jak się powinno kota wydawać. mam na ten temat określone zdanie od lat. Wiem ( aż za dobrze niestety ) jakie są realia - ale czy mimo to nie warto próbować osiągnąć jakiegoś hmm normy?
Doprowadzają mnie do rozpaczy ogłoszenia - 'kotka do 6 tygodnia adoptuję", "kociaka maks 8 tygodni". Cytowane tu na forum. Tak wiem, ile jest kociąt do adopcji. Latem mozna kociaki wiadrami rozdawać. WIEM
Ale powiedzicie - czy ktoś, kto chce wziąc takiego malucha to osoba odpowiedzialna? Przecież wiadomo o tym, jak ważny jest proces socjalizacji. jesli kocię nie może być już z mamą ( bo np. zginęła) to ważne by było choćby z rodzeństwem.
Zaraz mi się zarzuci - że ileś tam kotów można uratować tylko dzieki temu, ze się w takim wieku oddało. Ze czyjś tam kociak też był adoptowany jako maluch. Ze jak się kocięta odkarmia to.....
Też odkarmiałam kociaki. Mój rekord to 6 dniowa Malwina vel Zuzia. Ja to wszystko naprawdę wiem
Ale jeśli zakładamy jakieś normy ( a chyba powinniśmy! ) to z zasady takich ogłoszeń jako rokujące nie powinno się przyjmowac. Bo z gruntu widać, ze taka osoba nie ma pojęcia o dobru kociaka. Można próbowac edukować....nalezy wręcz.
W końcu to forum powinno mieć także ( a moze przede wszystkim ) walor edukacyjny. Tu nie o to chodzi by rozdawać, ale by oddawać mądrze. Uczyć. Patrzenia na zwierzę jak na istotę z okreslonymi potrzebami.
Brzmi górnolotnie? No to co? Idealistycznie - ok a kto nam broni miec idealistyczne wizje?
A tak a'propos fretek. Nigdy nie miałam. Miałam inne zwierzęta. Mam papugę. Dużą. Myślę, że gdybym miała fretkę to na wstępie szukałabym kota nie z liliowymi znaczeniami tylko z niskim instynktem łownym. Fretka mimo tego, ze drapieżnik i ponoć nienajgorzej sobie radzi z podporzadkowywaniem psów i kotów to jednak futrzak. Po kiego jedno i drugie ma być nieszcześliwe? Jedno bo walczy o życie - drugie bo sfrustrowane, że to włochate nadal nie ukatrupione...Sa koty ktore zyja w zgodzie ze szczurem. Sa. Sa i takie, co zagryzaja krolika. Tez sa. Swiat nie jest czarno - bialy. Ale zdecydowanie za malo rozsadny.
Kiedyś ktoś chciał bym oddała kota, który się panicznie bał psów do domu z psami - bo przecież się przyzwyczai. Może tak, a może nie. Ale w imię czego ja mam fundowac kotu taki stres? Ja bym nie chciała żyć na regale kilka miesięcy. Wy byscie chcieli? Dom to nie pole walki - tylko miejsce gdzie kazdy powinien czuc sie bezpiecznie.
Tu w ogole ta kwestia nie stanela. Moze nie byla istotna. moze - chetnie bym o tym poczytala w sumie.
viewtopic.php?f=1&t=126457&start=15To tak do poczytania na Swieta - ktorych rozmruczanych, spokojnych wszystkim zycze