Mru.Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci NOWE ZDJĘCIA

Koty i kotki do adopcji

Moderatorzy: Estraven, LimLim, Moderatorzy

Post » Sob sty 29, 2011 19:44 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

może Mru myśli,że to angina i robi okłady :ryk: :ok: :kotek: :piwa:
Biegaj sobie za TM kochana Misieńko [*]/26.05.2005r.-11.11.2010r./
===================================
Teraz w Twoim domku mieszka Miłka:


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Prawda, że pięknota

Dom bez kota jest jak samolot bez pilota

ula-misia

 
Posty: 17144
Od: Pon lis 01, 2010 14:34
Lokalizacja: Włocławek

Post » Sob sty 29, 2011 19:51 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

no no, okłada mnie pazurkami ;)
Kochany zwierz, wisi połową ciałka z transportera i okupuje pół mojej poduszki, koniecznie musi mieć głowę przytuloną do mojej twarzy - inaczej spanie się nie liczy :P

ciekawa.swiata

 
Posty: 1474
Od: Śro paź 06, 2010 11:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Sob sty 29, 2011 19:57 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

Rosołek i heja :mrgreen: Wy zupkę a Mru kurczaczka :ryk:
Obrazek

JaEwka

 
Posty: 8795
Od: Wto gru 11, 2007 11:37
Lokalizacja: Wrocław/Lubin

Post » Sob sty 29, 2011 19:57 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

znam to.Moja Misia spałą na podusi,na której tzrymałam głowę,wtulona w moje długie włosy a ja ją trzymałam za ogonek :evil: :x :kotek:
Biegaj sobie za TM kochana Misieńko [*]/26.05.2005r.-11.11.2010r./
===================================
Teraz w Twoim domku mieszka Miłka:


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Prawda, że pięknota

Dom bez kota jest jak samolot bez pilota

ula-misia

 
Posty: 17144
Od: Pon lis 01, 2010 14:34
Lokalizacja: Włocławek

Post » Sob sty 29, 2011 20:07 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

JaEwka pisze:Rosołek i heja :mrgreen: Wy zupkę a Mru kurczaczka :ryk:



No teść zrobił rosołek... :) Ja dzisiaj podziwiam odwagę mojego kociaka, który przyjechał z nami na weekend do teściów i nic sobie nie robi z 12 kilogramowego main coona - zaprzyjaznili się i biegają razem chłopaki :)

Trzymam kciuki mocno za Mru vrl. Kupę, niech się ładnie pozbywa pasażerów na gapę... :)
...to tylko moje zdanie...

Zołzik

 
Posty: 514
Od: Pon paź 11, 2010 11:53
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sty 30, 2011 14:36 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

Mrusielda dostała kroplówę i conva strzykawą, skoro po dobroci nie chciała :P
Oczywiście przestała jeść, jak jej wyciągnęłam wenflon, mając nadzieję, że to już koniec kłopotów :evil:
Teraz ma 37,5 i leży na poduszce elektrycznej zakutana w kocyk.
Ja Wam mówię, ona mnie wykończy... :P

ciekawa.swiata

 
Posty: 1474
Od: Śro paź 06, 2010 11:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Nie sty 30, 2011 15:08 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

jestem dobrej myśli-musi być dobrze :!: Trzymam za Was mocne kciuki :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :kotek: :piwa:
Biegaj sobie za TM kochana Misieńko [*]/26.05.2005r.-11.11.2010r./
===================================
Teraz w Twoim domku mieszka Miłka:


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Prawda, że pięknota

Dom bez kota jest jak samolot bez pilota

ula-misia

 
Posty: 17144
Od: Pon lis 01, 2010 14:34
Lokalizacja: Włocławek

Post » Nie sty 30, 2011 16:47 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

idziecie może do dr Wrzoska? Jak tak to spytaj się proszę czy w weekendy też przyjmuje a jak nie to w tygodniu kiedy ma dyżury ale tak wieczorem na pewno od 18 w górę
Byłabym wdzięczna :mrgreen:
Obrazek

JaEwka

 
Posty: 8795
Od: Wto gru 11, 2007 11:37
Lokalizacja: Wrocław/Lubin

Post » Nie sty 30, 2011 17:55 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

Doktor Wrzosek ma dyżury w weekendy (nawet w niedzielę) niestety nie wiem dokładnie, w który weekend teraz, ale pod nr 713205302 powiedzą Ci dokładnie.

Trzymamy kciuki za małą :ok:
Każdy kotek zostawia odcisk
swojej łapki w twoim sercu[

Figaro52

 
Posty: 1892
Od: Śro lip 22, 2009 5:09
Lokalizacja: WROCŁAW

Post » Nie sty 30, 2011 23:13 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

Mru jest bardzo słabiutka. Dziś znów nie chciała jeść, karmiłam ją na siłę. Dostaje bolesne zastrzyki z antybiotykiem.
Bardzo mi jej szkoda. Chciałabym, żeby to cierpienie już się skończyło, żeby już była zdrowa i radosna.
Jestem cały czas przy niej, ale ona nie bardzo mi już ufa... kojarzę jej się z bólem :(
Trzymajcie kciuki, żeby maleństwo szybko doszło do siebie... należy jej się. To naprawdę cudowna i bardzo dzielna istotka.

EDIT: Maleńka rano dostała szwedzki stół :P
spośród cosmy glory, animondy carny i convalescenca wybrała animondę :P
skubneła troszkę i teraz leży i mruczy... jak to Mru ;)

ciekawa.swiata

 
Posty: 1474
Od: Śro paź 06, 2010 11:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sty 31, 2011 9:49 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

dalek kciuki :ok: :ok: :ok: :ok: za :piwa:
Biegaj sobie za TM kochana Misieńko [*]/26.05.2005r.-11.11.2010r./
===================================
Teraz w Twoim domku mieszka Miłka:


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Prawda, że pięknota

Dom bez kota jest jak samolot bez pilota

ula-misia

 
Posty: 17144
Od: Pon lis 01, 2010 14:34
Lokalizacja: Włocławek

Post » Pon sty 31, 2011 11:12 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

Kurcze ciekawa.swiata nie rób jej takiego szwedzkiego stołu, bo się przyzwyczai i potem ją będziesz musiała ligawą wołową karmić 99zł/kg :p

Jak tam maleństwo się czuje? Chyba lepiej od opiekunki... oj wy bidulki dwie... :*
...to tylko moje zdanie...

Zołzik

 
Posty: 514
Od: Pon paź 11, 2010 11:53
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sty 31, 2011 12:06 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

Dziecku posmakowała animonda wołowinka+serduszka :D
Troszkę co pół godziny podjada z czego się bardzo cieszę. Jak będzie trzeba to i kawiorem ją będę karmić byleby tylko chciała jeść! :ok:
Ileż można koteczka pompować glukozą :P
Mała czuje się lepiej, nie chcę zapeszać, ale jedzenie to dobry znak. I nawet uszka sobie dzisiaj czyściła :)
Ciągle mnie pilnuje, żebym nie odeszła... nawet do łazienki nie mogę wyjść bo mi się zakotwicza pazurkami w ramieniu i oczyskami mówi "A ty dzieeee? :twisted: Porzucasz mie! Ja cie znaaaam :placz: "
No i weź tu takiej wytłumacz, że tylko do kuwety idziesz :lol:
Nieustannie mnie młoda zawstydza.... ja nadal umieram na przeziębienie :mrgreen:

ciekawa.swiata

 
Posty: 1474
Od: Śro paź 06, 2010 11:29
Lokalizacja: Wrocław

Post » Pon sty 31, 2011 12:14 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

no dziecioka nie opuszczaj nawet idąc do kuwety :ryk: :ok: -zdrówka-czas skończyć z tym praeziębieniem :ok: :ok: :ok: :P
Biegaj sobie za TM kochana Misieńko [*]/26.05.2005r.-11.11.2010r./
===================================
Teraz w Twoim domku mieszka Miłka:


Obrazek Obrazek Obrazek Obrazek

Prawda, że pięknota

Dom bez kota jest jak samolot bez pilota

ula-misia

 
Posty: 17144
Od: Pon lis 01, 2010 14:34
Lokalizacja: Włocławek

Post » Pon sty 31, 2011 13:04 Re: Mru. Czarne nieszczęście, które uniknęło śmierci...

słuchaj no rozwiązania są dwa... albo będziesz zabierać mru razem ze sobą do kuwety albo przyniesiesz sobie kuwetę do pokoju... Twoja decyzja ;)

Ale Mru nie opuszczaj!!
...to tylko moje zdanie...

Zołzik

 
Posty: 514
Od: Pon paź 11, 2010 11:53
Lokalizacja: Wrocław

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 37 gości