Oczywiście, ze to morderstwo.
Złapałam rok temu wyrzuconego na trawnik tymczasa, Szymusia, ktory wyglądał na miesięcznego kotka a miał co najmniej pół roku (gdyż miał juz stałe zęby). miał też mega świerzba w uszkach, kk, wysoką temperature i fiv +. Byłam z nim w 4 lecznicach, z czego w dwóch kazano mi go uspić. Nie zrobiłam tego. Mam w domu dwie rezydentki i 36 metrów kwadratowych, w tym 5metrową kuchnię. tam mieszkał Szymuś. MImo braku jakiejkolwiek wiedzy i niedoborów finansowych kot był leczony maksymalnie jak potrzeba (podstawa to interferon), konsultowany i badany i dziś mija dokładnie rok jak pojechał do cudownego ds. U mnie 5 tygodni w kuchni. Ja przez 5 tygodni miałam kuchnię w pokoju, moje rezydentki zdezorganizowane życie, ale wiedziałam, ze nie mogę ich połączyć ani w inny sposób oddzielić. Dodam jeszcze, że jedna z moich rezydentek jest niezwykle wrażliwa i lękowo reaguje na nowe zwierzaki i sika wszędzie. I sikała.
Pod koniec grudnia zostało powtórzone badanie, tym razem testem z krwi i okazało się, ze fiv został wykluczony.
Ot co.
Dlatego mogę z pełną odpowiedzialnością napisać, że jak się chce to można. I że ten kot został zamordowany, po prostu, bez próby poszukania pomocy wtedy, gdy juz samemu nie można pomóc.