Cieszę się że Lusia nie ma białaczki ,będzie dobrze, wyzdrowieje i będzie jeszcze z Wami długie lata.Bryś po konsultacjach wrócił.szóstka pisze:Witam Szanowny Team Ratowaczy Kotów,
Szóstka- Kitka -a obecnie Luśka, przysporzyła nam trochę niepokoju o zdrowie.
Unidox przez 10 dni nie dał oczekiwanych rezultatów,Lusia wciąż sapała i kichała i oczka we łzach oraz pomimo Stronholdu żywe robale.
Pan doktor dał jej zastrzyk i przepisał synulax, ponieważ codzienna wizyta na zastrzyk nie wchodziła w grę. Powiedził,że Lusia może być zarażona wirusem białaczki, bo jest osłabiona i nie reaguje na leki:(Ciężki tydzień, choć dzień po dniu leki i inhalacje, echinacea dały skutki -poprawa widoczna:) Lusia dostała też milbemax na robale.
Pan doktor zaprosił nas w najbliższą sobotę na szczepienie. Ale ja poprosiłam o wykonanie testu na białaczkę... i dziś rano dowiedziałam się ,że wyniki są ujemne....radość i ulga - a juz myślami wybiegałam na przód z wizją Lusi ciągle smutnej i cierpiącej, że serce pęka.Kochamy Luśkę, nawet gdyby była chora dalibyśmy radę, ale wiadomośc ze nie ma białaczki uskrzydliła nas...dopiero pożegnaliśmy 17-letniego Krzyśka. Mam nadzieję,że Lusia przeżyje jeszcze dłużej:)
Trzymamy kciuki za wszystkie koty i za Was - wspaniałych ludzi!
Rodzinka z Ursusa:)
Ja poprawię.Zosiu jesteś wspaniałą osobą i tylko TY zechciałaś Milę co by było gdybyś nie zechciała,wydałaś już kupę kasy na jej leczenie o ile wiem gdzieś z 600zł a przecież nie planowałaś tego bo pojechała do domu.I nawet o tym nie wspomniałaś bo pomagałaś Brysiowi i mnie.Tabletek na spokojnie poszukaj ,znajdą się i musi być dobrze.Nie ma zaś osoby która wie wszystko i wszystko dobrze robi ,ja też nie jestem doskonała.Maurycemu zrób badania będziesz spokojniejsza ,że wszystko w porządku lub będzie przyczyna tego stanu rzeczy.Zosiu jestem z Tobą i głowa do góry ,wiele innych osób też.J.D. pisze:Weż ty Zocha uspokój się bo zaraz zadzwonię i opier....niczę cię za gadanie głupot


Dziękuję bardzo za informacje od Ciebie ,na pewno pomogą one Zosi.iwcia pisze:meksykanka spokojnie, leki się znajda a jak nie to poproś o druga receptę na szczęście luminal nie jest drogi.
Dopytaj jeszcze swoja doc, bo ja dla Ptacha dostałam luminal w czopkach i podajemy go Ptachowi gdy ma atak, podaje się go doodbytniczo i zaczyna działać dużo szybciej niż tabletka.
Może Mila miała jakiś uraz, wiadomo coś o niej z jakich warunków jest?
Mój Ptachu ma padaczkę pourazowa po upadku z okna [poprzednim opiekunom], u niego ataki odzywają się okresowo, najgorsze pod tym względem są wiosna i jesień, latem i zimą Ptachu ma odstawione leki i w ogóle ich nie dostaje.
Miałam też tymczaskę, po pobiciu u niej padaczka odezwała się już w nowym domu, też ma pourazową ale takie koty mogą sobie spokojnie żyć, ja po jakimś czasie i po kilkunastu atakach nauczyłam się rozpoznawać oznaki zbliżającego się ataku i teraz często udaje nam się zareagować zanim przyjdzie atak.
Trzymam kciuki za Milę

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 13 gości