mimbla64 pisze: Vipcio i Nelcia są niesamowite.
Asiu może i lepiej, że Nelka wcześniej nie dostała szansy jako jedynaczka.

W świetle obecnych wydarzeń wyszło ,że lepiej

sie stało ,że Nelusia na jedynaczkę się nie załapała.
MonikaMroz pisze:Asiu a co u Enterka ???
Bo tak cicho o nim...
Ostatnio nawet myślałam o tym ,że nic nie piszę o małym. Ale jakoś tak mamy myśli i czas zajęty różnymi sprawami.
Liczę dni by go zaszczepić, by się udało. Musimy zrobić badania by sprawdzić jak nery po tym wszystkim pracują. Wypiękniał. Już nie jest klejącym się do mnie miziakiem. Odkrył ,że istnieje ciekawy bardzo świat gdzie ludź jest tylko
jadłodawcą. Biega, szaleje, skacze, pokonuje drapaki migusiem. Zaczepia koty i dokucza im mocno. Nie zraża się ich warkiem i niecierpliwością. Robi swoje czyli skacze po łbach, brzucholach i gryzie ogony. Nadstawia się też do tulanek i lizusków. Bo bardzo, ale to bardzo brakuje mu kociego ciepła. Ma taki smutno-proszący pysiek w takich chwilach. Strasznie mi go żal w takich sytuacjach. On tęskni za czymś co utracił. Nadal je tylko Almo-Nature. Z największą przyjemnością wcina głównie pasztety. Jest jedynym kotem jakiego znam co Convą gardzi. NIE JE! Za to uwielbia Lakcid. Jest ruchliwą, błyszczacą się glistą. Mruczy jakby mu w płucach grało. Jakby dudy miał lub miechy potężne. Nie odmiennie dziwię się, że tak drobne ciałko takie operowe dźwięki wydaje. Robi to tak głośno ,że Janusza w nocy budzi. A to jest już sztuka. Nie sypia z nami do połowy nocy. Wybral sobie hamaczek zmontowany z resztek drapaków i tam drzemie. W przedpokoju. Mając wsystkich na widoku. Mały wybrał sobie za to, ku rozrywce, środek nocy na tulanki i pieszczoty. Przychodzi i wali się na mnie. Zwija w kłębuszek, rozwija się z kłębuszka, nadstawia pysiek do całusków, bodzie głowiną, wpycha pysiek w dłonie, układa się pod ręką, wywala brzuszek lub boczek i znów zwija sie w kłębuszek. Z mocnym postanowieniem spania. Ale nie wytrzymuje długo w jednej pozycji. Wyprostowuje się, zagląda pod kołdrę, pod głowę i poduszkę, włazi na Janusza i zerka na niego ...I mruczy, mruuuuczy, mruuuuuuuuuuuuuuczy! Straszniście głośno. Potem idzie zlustrować śpiące z nami koty. Denerwuje je strasznie bo nie ma litości dla nich. Przełazi przez korpusy, zaśpiewuje w uszy, podstawia się do lizanek, próbuje wtulić się. Wiem po tonach klniecia na którego wpełzła cholera. A potem wraca do mnie. Włazi na mnie. Zwija w kłębuszek. Rozwija... Do świtu nam się schodzi. A potem idziemy do łazienki. Do kuchni. On je i idzie spać. Wszak noc była zarwana. A ja idę szykować się do pracy choć noc zarwana.