Marlon pisze:... chodzi tu o brak komunikacji miedzy nami i umiejętności pracowania w zespole. Jeśli nie czytałabym forum nie wiedziała bym co się dzieje w PKDT. Agnieszka M. nie wchodzi na forum nie pisze co robi, ale dzwoni do mnie, do dziewczyn i mówi ....
Ja osobiście uważam, że szkoda, że niektóre osoby na forum przestały się wogóle lub prawie wogóle udzielać, jeśli chodzi o wymianę informacji w grupie kilkunastu osób, to moim zdaniem nie sposób być w bieżącym kontakcie telefonicznym bądź osobistym z kilkunastoma osobami, forum to wygodna i bezpłatna forma komunikacji w tak dużej grupie.
Ja nie mam czasu ani pieniędzy aby z każdą rzeczą dzwonić do każdego.
Oczywiście rozumiem, że Marlena jest koordynatorką i musi wiedzieć co się dzieje, a przeciez nie siedzi ciagle na forum, więc oczywiście zgadzam się że należy dzwonić do koordynatorki i informować, ale dzięki forum wiemy o sobie
nawzajem - to też jest ważne, aby wzajemnie sobie pomóc, a nie żeby wszystko było na głowie koordynatorki.
Po za tym są sytuacje gdy wyboru i tak nie ma, trzeba koty leczyć, robić jakiś zabieg czy operację "na cito" i co tu da dzwonienie do kogoś przed faktem, jak trzeba to trzeba, a już skad kasę to się będzie myśleć potem, przecież każdy z nas liczy się z tym że nie ma gwarancji zwrotu kosztów, bo gdyby nie było z czego no to wiadomo, że z pustego i salomon nie naleje.
Wtedy zawsze mozna coś wymyślić, wet może poczekać, kase można zbierać na dany cel.
Przecież jak mi się niedawno koty pochorowały jeden po drugim, to nie dzwoniłam do Marleny zapytać czy mam je leczyć, przeciez wiadomo że musiałam je leczyć, co do wyboru lecznicy też nie miałam alternatywy, bo w tygodniu jak pracuję, nie dowiozę kotów na Pustki czy gdzieś indziej, organizacyjnie jest to niemożliwe.
Wiem, że koszty wyszły duże, więc zorganizowałam większość tej kwoty (za obraz i za kolczyki), aby nie obciążać konta pkdt zbytnio.
Sabina, nie przepraszaj, przecież to naturalne, że staramy się sobie nawzajem pomóc, w końcu wyszło, że transport nie był konieczny, Asia sobie poradziła, to była jej decyzja, gdyby chciała aby koty pojechały do Kasprzyków to by dzwoniła, zainteresowałaś się sytuacją - to normalne bo staramy się sobie nawzajem pomagać.
Kinga też się nie unoś zbytnio teraz honorem - bądźmy grupą, kociaki są w DT u Seji, która jest w PKDT, niech koordynatorka czyli Marlena się wypowie czy i w jakim zakresie pkdt może finansować w tej chwili te koszty, Seja ma jeszcze nie wykorzystane subkonto w dużej mierze. Zbierać na te kociaki można już też innymi kanałami, co jest już czynione.