Dyżur 09.10
Na ogólnym w porządku. Wszyscy apetyty mieli w normie, u Lulu trochę gorzej z oczkiem, jest zaczerwienione. Baltek raz ją pogonił i doszło z jego strony do łapoczynu.
W kuwetach w porządku, poza nimi niestety też. Między ścianką a dużym drapakiem za biurkami odkryłam zbiór kup starych i nowych. Podejrzenia padają na Ptysia, ale dowodów brak.
Seniorki wszystkie duże apetyty. Lila nie przepuści żadnej misce. Milusia podjadła. Kajtka zjadła dużo. Aneta podała jej zastrzyk, megace i resztę kroplowki. Ona już jest na skraju wytrzymałości i zaczyna się kulić i chować na widok człowieka. Pod koniec dyżuru już trochę wyluzowała. Jadła że smakiem cosmę, tackę z ich pokoju i vitakrafta. Nie wybrzydzala.
Aneta przywiozła im nową karmę suchą z ograniczoną ilością tłuszczu, mają nasypaną cala miskę.
Zgredzio jakiś smutny, dopiero jak poglaskalam go siedzącego na fotelu to mi asystował. Aneta podała mu leki i kroplowke. Później dałam mu jeszcze saszetkę z jego pokoju z renagelem. Ma długie pazurki, jak ugniata kolana to już je czuć

dostałam też od niego w rękę, bo chciałam mu spod łapek zabrać zamkniętą jeszcze saszetkę
W kuwecie w porządku.
Szpital
Od razu zająłam się Sobótką, tak jakby inne koty nie istniały. Nakarmiona z zylkene, w kuwecie okej. Zaczęła warczeć dopiero jak próbowałam jej poprawić zasłonę. Potem jeszcze dostała jedzonko, i też była spokojna. Ona generalnie nie atakuje jak jest głodna i jak widzi żarło (zacytuję klasyka na widok jedzenia ocy jej się świeco jak znice )
U fantastycznej szóstki we wszystkich kuwetach w porządku. Jedna z sióstr burasek przerażona siedzi w kącie za kuwetą (woli mokre). Druga się rozmiziała (woli suche). Tekila też przerażona, ale ma w porządku apetyt. Kocyk wrzuciła do kuwety, poszedł do prania. Pimpuś rozkoszniaczek, zrobi wszystko za głaski. Rusza ogonem tak jak do znaczenia terenu, nie wiem czy to ma znaczenie (lubi suche, mokre srednio). Marcepanek początkowo miziasty, potem strzelił focha, wszedł do kuwety, odwrócił głowę i koniec. Zjadł mi z ręki kilka chrupków felixa, na mokre nie spojrzał. Campari przerażona jeszcze, chociaż mniej niż wcześniej i je. Suplementy generalnie dałam im do pysiów, przy czym oprócz burej wystraszonej siostry pozostałe zlizywaly mi z ręki albo bezpośrednio z kapsułki. Campari odmówiła tylko kalmvetu (dostała w jedzeniu), a Marcepan się za kapsułki obraził.
Z wczoraj wszystko było zjedzone, dzisiaj u burasek i marcepaka oraz campari jest więcej miseczek, bo dawalam im różne warianty (whiskas w saszetce, sheba, whiskas w puszce, chyba feringa przywieziona przez p. Kasie L. ). Dajcie znać czy wylizaly.
Pranie wywieszone. Butelka dafi od p. Kasi jest w komodzie. Karmy poukładalam w kuchni.
Podłoga zamieciona.