Naprawdę było fajnie.Nienawidzę jeździć pod hutę, ale uwielbiam tam być.Jak jest ciepło, to w ogóle nie chce mi się stamtąd odjeżdżać.Najpierw pedałuję do domku burasi i dzisiaj był tam jakiś burasek , albo buraska.Leżało to na kocu na styropianowym domku, ale nie zdążyłam zrobić zdjęcia, bo przerażone uciekło.Nie było nic do jedzenia, ani jednej chrupki.mam nadzieję, że potem przyjdzie, naje się i wyśpi porządnie.Sowa była, daję jej jeść na ziemi, w tym czasie sprzątam miski w budzie, myję je, a potem wszystko wkładam do środka.Zawsze to cieplej i nic na to nie pada.Buda trochę już zniszczona przez psy, ale jako karmnik się sprawdza.Pod hutą niestety były tylko trzy czarnuszki.Bambo sobie podjadł i natychmiast odszedł.Jadzia popróbowała wszystkiego, trochę zjadła też psom i poszła do siebie, czyli na dach banku.Jakieś schronienie tam ma, czy coś? Nie wiem.Bardzo długo dzwoniłam dzwonkiem, ale nie pojawił się żaden krówek, ani czarny kocur z kłapniętymi uszami.Karmy dla nich jednak zostało, głodne być nie powinny.Słyszałam szczekanie psów na terenie huty, ale tam jest sporo różnych firm i są tam psy.W jakich warunkach to nie wiem, ale są zamknięte.Dla bezdomnych zostawiłam jedzenie w kilku miskach, żeby się wszystkie mogły najeść jednocześnie.Myślę, że one przychodzą, kiedy jest już ciemno, ale ja nie odważę się tam jechać o zmroku.Zobaczę, co będzie jutro.
Styropianowy domek jest mocno "okutany", koc w kratkę ma pod spodem folię termiczną.Na nim właśnie leżał ów burasek

Sowa.Ona ma przepiękne, zielone oczyska.W ogóle jest bardzo ładna i czyściutka

Tylko tyle ich dzisiaj było

Jadzia jakoś woli czasem jedzenie dla psów

Dach banku jest schronieniem dla Jadzi
