Dalej bez monitora jestem.Okno na świat zamknięte
Grat służy jako legowisko dla kociastych.
A ja mam już namacalną i prawdziwą wymówkę by ogłoszeń nie robić
Jesteśmy w komplecie.Bo adsopcje stoją. telefon milczy a na mailu nie ma zbytniego ruchu. Reklamówki tylko wałęsaja sie zawalając skrzynkę.
Żuk znów nie załatwia się.Znów koopkowy ból głowy. Dostaje leki .A my perzesiewamy z namaszczeniem uważnym kuwety.
Wczoraj po leniwym, a mnie mocno niepokojącym, wylegiwaniu się zaszalał z dzieciakami. Ganiały ,tuptały,pyszczyły... Musiałam lswoje ico gładkie bronić przed zadraśnieciem bo mam uroczystość wielką-ślub (nie swój

). Wolałabym na facjacie nie naruszona w nim uczestniczyć.Choć dziergi na policzkach czy oku do wyfiokowanych koronek może by i pasowały
Jednak nożynki i łapeczki mam porysowane.Od czegoś należy sie odbić.
Przetoka nacięta przez doktorki nie zrasta się za szybko .Taki był tej "operacji" cel. Boję się by mu całkiem się nie zrosło

Wszystko. Mały nie pozwala sobie oblukać pod ogonie, broniąc swej prywatności.I nie do końca wiemy co i jak a otworami.
Dziś wszędzie leje. Nie poszłam do koci z posesji bo nie było szans na zostawienie jej jedzenia. Moje, kotłowniane kociska, stawiły się w komplecie mimo wszystko. Czekały bez parasolek, narażając sie na zmoknięcie. Zastawa szybko napełniała się wodą. Nawet pod samochodami ciężko było postawić, bo wszędzie kałuże.Zjadły i polazły do budek.Ale część dulczyła pod samochodami.W nielicznych, nie za kałużonych miejscach. Szkoda ich. Wracałam jak przechodzona Panna Wodna. Obciekająca i mokra. Od czubka głowy do buciorków różowych.Z kurtki pozostawionej na klatce schodowej leje się stopniami woda.
Nie lubię takiej pogody.
Pikusiek i Angel już lepiej sie czują. W kuwecie nie ma masakry. Wychodziłam to całe towarzystwo spało snem zasłuszonych kotów.Nawet im oko nie drgnęło.