Cekinuś jest cudny. Ale wnerwa potrafi podnieść. Pierwszy taki kot, co po 3 tygodniach jeszcze buczy za wolnością. No, może nie całkowitą. Ale wyszedłby sobie. I przyszedł by sobie. Skacze na klamkę. Jaja, jaja, jaja myślą za niego. Jego mocz zaczyna capić coraz mocniej. Dziwić się chęci wyrwania się? Nie! Słoneczko świeci. Dzionek coraz dłuższy. Laski futrzaste chodzą sobie i trzęsą zadami. A on we więźniu!
Jeśli dobrze pójdzie jutro będzie szczepienie (od męża zależy czy wybierze się

) i od razu na zabieg się umawiamy. Janusz ,co prawda, wyboru nie ma. Bo on go przytargał. Jutro też uszy trzeba doczyścić.
Wczoraj Cekinuś odkrył zabawkę z myszką. Rąbał pól dnia i pół nocy. Powoli robi się cudny kot. Niech tylko hormony się uspokoją.
Sekutnica, zwana Kićką przez TŻ-ta, właśnie bawi się tunelikiem z kulką. Dalej pędzi koty, klnie jak szewc ze starego miasta, mruczy jak radziecki traktor, śpi ze mną wklejona w szyję jak rzep i ... bardzo mnie pilnuje. Odgania konkurencję jeśli takowa się pojawi. Leci jak budrys. wrzeszcząc grubym głosem, na ugiętych nogach, wyrabiając się na zakrętach buksując kończynami. Śmiesznie to wygląda. Jest ślicznie błyszcząca. Na czarno

jakby ktoś nie wiedział. Zero wpadek kuwetkowych. W zabawach z nami lekko brutalnie-miłosna. Dziś znajoma jedna patrząc na me dłonie białe, porysowane dziarami małej , orzekła "ma pani nowego kota!" Ano...