Kiedyś jedna pani ogoliła swojego szorstkowłosego psa, żeby go odciążyć. Nie wiem, na ile go zgoliła, raczej krótko. Powiedziała, że sierść ważyła 2 kg i że teraz ten starszy pies z chorym sercem wreszcie odzyskał chęć do życia. Mam to w pamięci po dziś dzień i nieraz się zastanawiam, czy piesy nie ostrzyc. W tamtym roku nawet spróbowałam, ale maszynkę mam kiepską i wyszło tak sobie.
Masz może do polecenia jakąś nie za drogą, ale która będzie strzygła a jednocześnie nie potnie psiej skóry? (Tą moją zrobiłam kilka skaleczeń.)
W nocy chętnie bym wychodziła, to bardzo dobra pora, ale od ok. 20 grasują dziki i łosie

Amiś mnie martwi, ale też i wkurza. Od paru dni zjada maksymalnie jeden pełny posiłek, resztę żarcia wyrzucam. Już mu nic nie pasuje. Kilka kęsów i dosyć. Ani Felix, ani Porta, ani Terra Faelis. Jeszcze tylko Stuzzy wciąga. Nie pasuje mu stara kolejność posiłków ani nowa, której próbowałam, żeby go przekonać. Jedzenie z ręki to za mało, na kuwecie też tylko trochę pociamka, zaś na drapaku prawie wcale nie jada. Słowo daję, żeby nie skutki uboczne, zaczęłabym go karmić przez sondę.
O! I jeszcze! Ponieważ bracia co jakiś czas są jednomyślni jak przystało na bliźniaki połączone mityczną więzią, to Aliś właśnie oprotestował swoje jedzenie.