Jest nowy kot na osiedlu.Szary z rudymi plamkami. Szłam wieczorem do koleżanki zrobić jej kotom zastrzyk. A To/to przemkło mi pod nogami i zasiadło pod autem.Mimo mego rozpłaszczenia, kiciania, podlizywania się nie podeszło to cudo. Ale i nie spierdzielało za specjalnie. Może czekała na jedzenie ale mnie się zachciało w ludzką kurtk ubrać (do ludzi szłam) i nie miałam saszetek. Jednak Danka miała rację.
Chodziłam dziś rano i chyba wypłoszyłam bure znó spod auta. Kółko zatoczone, powrót do auta i znów ucieka. Zostawiłam żarcie. Idąc do weta sprawdziłam. Nie ma miski ,nie ma jedzenia...Mam nadzieję ,że zanim ktoś sprzątnął to zjadło.
Posesjowa będzie chyba dom traciła.Na budynku jest wywieszka o zagrożeniu zawaleniem a na podwórku wielkie wywożenie. Zostawiam jej jedzenie a "dziurze" w ziemi. Wstawiłam tam ciemną miseczkę by nie była widoczna.Jedzenie znika a ślady na śniegu pokazują kocie odciski.Nie mam jej gdzie postawić żarcia tylko tak.
Piwniczniak sycząc pcha się pod rękę do głaskania.

Je zanim wyłożę jedzenie. Nie wyłazi na zewnątrz tylko ostrożnie podchodzi do przodu.Kupiłam wór Sanabelli Kitten i koty zajadają się.Jemu też smakuje.
Marysia postanawia zmieniać się. Robi to tak dyskretnie,że czasem trudno załapać. Wczoraj trocchę trwało zanim zaskoczyłam,że mała siedzi u mnie na kolanach i mrucząc miziamy się

Zrobiła tak pierwszy raz po nigdy nie siedziałą na kolankach. To samo ze spaniem na nas.
Żwirusiek też zmienia się.Ale on jako koci nastolatek ma fazy przymilności i fochów.Jest piękny, piękniście piękny.
Piotrusiek i Marysia byli u weta z uszyskami.Zainwestowałam w Surolan dla niego. marysia zużyje resztki Oridermylu. Coś tam wet wygrzebał i profilaktycznie trzeba wytępić paskudztwo. Wlał im do uszysk jakieś bijące płyny i od razu reklama Domestosa mi stanęła przed oczami

Biedne gadziny

Piotruś do tego miał mocno malinowy nosek i zaniepokoiło mnie jego dziąsło przy podłamanym kiełkiem.Lekarz miłościwie zmilczał moje "rozpoznanie".Jednak coś na rzeczy było. Dostał zastrzyk, a nawet dwa na opuchliznę.Przy drugim prawie pożarł doktorka. Teraz smarujemy dziąsełka bo jednak kazano i podajemy uodparniacz. Zamówiłam kropelki witaminowe bo wg doktorka powinniśmy go wspomóc i tym.
Remoncik się zakończył.Chata ogarnięta jako tako. Po wyniesieniu z salonu

mebli kuchennych wydaje się on niebotycznie wielki a świat za oknem piękny

Jeszcze zdałoby się insze części chaty uprzątnąć z pyłu ale ...Muszę poszukać chęci
