Gosiagosia pisze:Nie dziwię Ci się że jesteś zmęczona, tyle kotów do tzw obrobienia w domu i jeszcze te jazdy do wolno żyjących. Ja mam 3 w domu i psa, nie jeżdżę i mam wszystkiego dość. W jednym miejscu posprzątam, wyczyszczę kuwetę, idę a w drugiej już napaskudzone i żwirek wokół rozsypany i tak w kółko
Jeszcze do tego wszystkiego źle się czuję.
Gosiugosiu, ja nie tylko współczuję, ja podziwiam! Zastępuję czasem karmicielkę, ostatnio przez 8 (osiem) dni i ... trudno mi sobie wyobrazić, że tak można dłużej
 . Duuuuuużo dłużej. Na dodatek odległość stołówek od domu też ma znaczenie. Ja miałam wszystko w zasięgu krótkiego spaceru. Poza tym, że "muszę", bo koty czekają, to służba 24 godziny przez 7 dni w tygodniu, bez zwolnień lekarskich, bez urlopu, bez odpoczynku,
 . Duuuuuużo dłużej. Na dodatek odległość stołówek od domu też ma znaczenie. Ja miałam wszystko w zasięgu krótkiego spaceru. Poza tym, że "muszę", bo koty czekają, to służba 24 godziny przez 7 dni w tygodniu, bez zwolnień lekarskich, bez urlopu, bez odpoczynku, Ewar, mój podziw dla Ciebie i WSZYSTKICH karmicielek nie ma granic.
Ja tak nie umiem
 .
 .



 Nie można być trochę w ciąży, jak się coś robi, to dobrze i właśnie odpowiedzialnie, albo wcale. Staram się nie narzekać, bo to nic nie da, ale zmęczona jestem i nie ogarniam już wielu rzeczy. Koty owszem. I tak będzie.
  Nie można być trochę w ciąży, jak się coś robi, to dobrze i właśnie odpowiedzialnie, albo wcale. Staram się nie narzekać, bo to nic nie da, ale zmęczona jestem i nie ogarniam już wielu rzeczy. Koty owszem. I tak będzie. 
  

 Zwiedzał sobie, wąchał wszystko, zupełnie się nie bał. Najbardziej zainteresowany malcem był Gabryś. Łaził za nim, obwąchiwał, dawał do zrozumienia, że chciałby się z Witusiem zaprzyjaźnić. To potężny kocur, ale najwyraźniej potrafi być delikatny. Przypuszczam, że Pusia tylko nie zareaguje na obecność kociaka, Gucia będzie trzymała dystans, reszta kotów się nim zaopiekuje. Jestem pewna, że żaden kot Witusia nie skrzywdzi, a wręcz przeciwnie.
 Zwiedzał sobie, wąchał wszystko, zupełnie się nie bał. Najbardziej zainteresowany malcem był Gabryś. Łaził za nim, obwąchiwał, dawał do zrozumienia, że chciałby się z Witusiem zaprzyjaźnić. To potężny kocur, ale najwyraźniej potrafi być delikatny. Przypuszczam, że Pusia tylko nie zareaguje na obecność kociaka, Gucia będzie trzymała dystans, reszta kotów się nim zaopiekuje. Jestem pewna, że żaden kot Witusia nie skrzywdzi, a wręcz przeciwnie.

 Rośnie chłopak, nie ulega to wątpliwości. Bardzo miły kocurek z niego, zadowolony jest ze wszystkiego. Z konieczności bawi się sam, nawet ogonem swojej mamy
 Rośnie chłopak, nie ulega to wątpliwości. Bardzo miły kocurek z niego, zadowolony jest ze wszystkiego. Z konieczności bawi się sam, nawet ogonem swojej mamy  

 Ja teraz chciałam nieco tego posegregować i powyrzucać (ewentualnie...), bo się zrobiła okazja przed kolejnym kawałkiem remontu (trzeba powynosić część rzeczy z pomieszczenia)... myślałam, że troszkę powyrzucam... ale jakoś... no przecież się przyda...
 Ja teraz chciałam nieco tego posegregować i powyrzucać (ewentualnie...), bo się zrobiła okazja przed kolejnym kawałkiem remontu (trzeba powynosić część rzeczy z pomieszczenia)... myślałam, że troszkę powyrzucam... ale jakoś... no przecież się przyda... 


