
....czekamy....

.. no nareszcie......

no to zapozuję... ja już po ( kastracji, kiedyś tam, odrobaczeniu przed chwilą...)

..a ja jeszcze pojem...łapką se nagarnę....

maluszki....

mama wchodzi do klatki...ale nie, ten"klik" to jeszcze nie tym razem

oj...jak wyjść!!

biedaki



i już w fundacji

a to ten kotek podrzucony Panu Franciszkowi przez " wyjeżdżających".

i na koniec..nieco inny podopieczny Fundacji.. ponosiłam go sobie na rękach


A konkrety
złapanych osiem ogonów( i ogonków)
- dwa szaraki ok. półroczne, łapane przeze mnie ręcznie, ale w transporterze dziczą... płcie nie znane...
- rodzinka: mama i dwójka biedaczków
- podrzutek - młodziak, ładny, oswojony kotek
- dwa do transporterów zwabiła Iza, dokładnie nie wiem co , bo w tym czasie czołgałam się pod żywopłotem i maluszki z niego wydłubywałam... ale jeden to taki czarnuszek ( chyba kocur) na którym bardzo zależało P. Franciszkowi, bo oko chore a drugi to też chyba jakiś kocur, bo było coś o tym, że waleczny. Z nadmiaru wrażeń nawet nie zajrzałam do transportera, choć był w moim samochodzie.
Jutro przegląd towarzystwa, rozpoznanie, co który potrzebuje, a w kolejnych dniach wieści co z kim dalej...
I tyle...
Resztę Iza dopisze