To co zobaczyłam po wejściu przeszło moje oczekiwania

co te Stwory robią jak nas nie ma
Więc odkurzyłam i pomyłam podłogi - odkurzacz na sam koniec albo wydał ostatnie tchnienie albo żartował, ale szpitalik już zamiatałam

mam nadzieję, że ożyje do następnego razu...
Alinka coś smutna, ale wymiziana tuli się i mruczy fantastycznie.
Hania nieśmiała i wycofana, po czyszczeniu uszu tym bardziej nie chciała mnie znać, wymyłam jej kuwetę bo była syfiata, poza tym było nasikane przed kuwetę, więc pod nią to wszystko poleciało.
Bonio cudny i rozmruczany, choć Dukata nie przebija, Dukat miał zastrzyk z zylexsisu a Bonio w przyszłą sobotę jedzie do domu pod Warszawą
Agata jak zawsze przekochana zołza, coś z Figą i Mucią sobie robią złości. Mućka nie uciekała przede mną, Figa dała się wymiziać. Tita miała dwie miski pełne mokrego, przyłapałam ją wyciągniętą i wyluzowaną na drapaku, wymyziałam, ale od razu się spieła biedulka, troszkę przy mnie podjadła.
Fiołek zaspany, ale miał apetyt bo wszystkie miski z suchą karmą puste - chyba inni obchodzą karmnik i idą na łatwiznę.
Ptyś łakomczuch spacerował od miski do miski i sprawdzał co kto je.
Brunia sama słodycz ile fajności jest w tym kocie..na równi z Dukacikiem.
Przed wyjściem nie odliczył mi się Boniek, obszukałam wszystko i nic nigdzie nie ma, okazało się, że śpi w kuchni wciśnięty w zakamarek tam gdzie są worki i foliówki, tak więc z nim trzeba czujnie.
Przywiozłam papier i kostkę do wc, bo się konczyły. Tak poza tym miło i przyjemnie z tymi naszymi futrami i jak zawsze wrażenie, że czasu mało a mało...w szpitaliku leki pod kreskę Marta

A i w samochodzie mamy (oddam przy kolejnym dyżurze) szczotkę i szufelkę - na ogólnym jest jeszcze jedna,Arturowi rozpiżczył się worek ze śmieciami pod puszkami, więc wszystko wypadło - łącznie z kremowym ciastem - które wywaliłam bo się rozpłynęło w kuchni

wracaliśmy się i zamiataliśmy, bo w budynkach dwie kociarnie a ilość odchodów i żwirku ewidentnie wskazywa kto pod puchami nasyfił...