
nie powiem że bardzo wypoczęta


więc...

od początku

pojechałam po Robaczki do lecznicy, gdzie zamiast kociąt miła pani wyniosła mi syczący transporter

Robaczki skutecznie udają że są baaaaardzo groźne

ale po całym dniu z nimi i wymiędoleniu każdego


z lecznicy pojechaliśmy od razu w długą i duszną podróż do DT
musiałam robić przerwy, bo Robaczki strasznie się zgrzały

Sepia, po jeździe autobusem nawet zaczęła dyszeć jak piesek... więc używając wszelkich dostępnych środków (cienia, wiartu pod nosem


Robaczki kilka razy miauknęły w transporterze, ale tak to przeważnie oglądały duży świat wystawiając małe nosie zza krat

w DT nalałyśmy kociakom wody do miseczek, przygotowałyśmy kuwetkę... i otworzyłyśmy transporterek

o dziwo (mnie to zdziwiło



sama wyszła, pozwiedzała, próbowała sie schować
Grizzliemu i Lotce trzeba było trochę pomóc, oprowadziłyśmy kociaki po nowym terenie
Grizzli bardzo zmęczony poszedł spać, Sepia zacząła sie wspinać





ogólnie Robaczki fajne
trochę niezadowolone, onieśmielone, ale chodziły po pokoju przy nas, maja też dla siebie klatkę wystawową, zjadły, Lotka wzorowo zaliczyła pięknego kupala w kuwetce

niestety (nie wiemy który winowajca


czy kuwetkują w 100% dowiem się w najbliższych dniach
Grizzli przy próbie pogłaskania po łebku wydaje z siebie mało przekonujący syk (tak dla zasady), ale później oczka zachodzą mgłą gdy sie drapie za uszkiem

Sepia - syknie raz, drugi i odpuszcza

Lotka - tak jak mówiłam wymaga pracy, ale sądzę że nie zajmie to długo, można ją wziąść na ręce i głaskać (co prawda jeszzce przy symfoni buczeniowej z jej strony)
co do zdrowia
Grizzli i Sepia wyglądają o niebo lepiej


Lotka - jest na antybiotyku, który będzie jeszcze brała przez 5 dni
wszystkie maja zalecenie zapuszczania kropel do oczu
zakupiłam kociakom wyprawkę na ten tydzień
(1 kg Puriny Kitten, kilka puszek Felixa, żwirek derwniany (jak zgrzebie się z łożka - jutro

co jeszcze...
co jeszcze

kilka zdjęć na zachętę

jutro bedzie reszta, bo już padam...