» Pt sty 02, 2009 1:53
Skoro zdjęcia się już pojawiły to kilka słów uzupełnienia.
Mały jest u mnie od poniedziałkowego wieczora. Bałem się trochę, że będzie przestraszony w nowym miejscu, odcięty od licznej rodzinki. Na szczęście aklimatyzacja przebiega bardzo dobrze, od początku łasił się i domagał głaskania. Drugiego dnia przeprowadzono szereg wycieczek krajoznawczych na trasie pokój-pokój, pokój-kuchnia i pokój-łazienka uwieńczonych przewróconym garnuszkiem i zwaloną suszarką z praniem. Gdy podchodziłem i wyciągałem rękę podchodził, łasił się, a po chwili miętoszenia kopyrt na boczek. Bardzo często mruczy i ugniata wszystko łapkami. Pewien problem pojawił się gdy wieczorem rozłożył się na boczku przy mnie na poduszce bo to co ugniatał to była moja twarz. Musiałem lekko skorygować jego pozycję, ugniatanie ramienia już jakoś zniosłem choć pazurki ma ostre (drapak okazał się za mały i oddałem go Budryskowi, nowy w drodze). Czasami miauknął nawołując chyba małe, którymi się opiekował w Żywcu, ale wielkiej rozpaczy na szczęście nie było.
Wczoraj już gdzie się ruszyłem Budrynio szedł za mną, krok w krok. Przeszło mu już, że bał się gdy pojawiałem się nagle po chwili nieobecności. Na wszelki wypadek wchodząc do pokoju kucałem i go uspokajałem, teraz już nie ma takiej potrzeby. Umywalka jest stałym miejscem pobytu małego, gdy coś jest robione w łazience. Leży sobie i obserwuje:) Reaguje gdy go zawołam, podbiega truchcikiem i już nawet z ogonem pionowo do góry. Dzisiaj zauważyłem, że już jakby trochę mniej chętnie podchodzi. Albo ma już dość nieustannych pieszczot albo poczuł się na tyle pewnie, że woli sobie spacerować po różnych kątach niż leżeć i dawać się głaskać i drapać;) Piłeczki, wędka z myszką (piszćzącą!), włochate maskotki itp. leżą nieużywane porozwalane po całej podłodze, najdoskonalszą zabawką okazała się oczywiście zwykła wstążka z zawiązanym na końcu kawałkiem plastiku (osłonka z maszynki do golenia). Ulubionym miejscem odpoczynku jest laptop. Bezceremonialnie wpycha się, patrzy chwilę znudzonym wzrokiem i bęc na bok. Jeśli akurat nic nie piszę tylko na przykład przeglądam sieć to ignoruję łobuziaka i używam touchpada, ale po chwili wyciąga się na całej szerokości i odpycha mnie człapami żebym mu nie przeszkadzał:) Myślałem, że chodzi o ciepło emitowane przez laptopa, ale dzisiaj siedziałem przy komputerze stacjonarnym - wskoczył na biurko powiedział miau, otarł się o mój policzek i bęc... prosto na klawiaturę. A miał metr kwadratowy stołu do dyspozycji... Także jeśli chodzi o limitowanie mi dostępu do komputera rodzicom się nie udało, dziewczynie się nie udało, kotu się udało. No bo jak tu takiego ruszać jak on po minucie już śpi. Niestety poszedłem na ustępstwa także w kwestii żywienia, miał jechać głównie na suchym, raz na jakieś trzy dni dostając mokre, ale jak otwieram lodówkę to wyrabia taki cyrk, że chociaż trochę mokrego jednak dostaje codziennie. I wygląda to jak atak stada wściekłych ptaków dodo na ostatniego melona, ciężko w ogóle nałożyć nie mówiąc o podziabaniu tego żarcia. No ale suche jednak chrupie i generalnie je tyle ile trzeba. Natomiast pozostaje przed nami ciężka praca i wdrożenie programu "Kot ze stołu". Gdy tylko stanę przy blacie kot w ciągu sekundy jest na stole i przechadza się między sprzętami, no bo przecież od minuta temu na pewno pojawiło się mnóstwo niesamowicie ciekawych i ważnych rzeczy, trzeba wszystko sprawdzić. Raz skończyło się to wskoczeniem prosto na kanapkę posmarowaną masłem. Natomiast przegiął gdy jadłem pierogi. Na zdjęciu widać jak sobie grzecznie leży i niby śpi, ale po chwili postanowił jednak zmienić pozycję na boczną, wstał, wyciągnął się, przeszedł parę centymetrów, zrobił BĘC tuż przy talerzu, po czym bezceremonialnie położył sobie głowę centralnie na pierogu i zasnął. Z tego co wiem jeszcze się taki nie urodził, który by oduczył kota wskakiwania na blat, no ale mam nadzieję że na talerzu to mi zasypiać nie będzie. Teraz śpi, pewnie zaraz się obudzi, bo druga w nocy to przecież najfajniejszy czas na zabawę i ganianie za wstążką po pościeli. Niestety w poniedziałek idę do pracy więc czas wrócić do naszej strefy czasowej (od poniedziałku nie poszedłem spać przed trzecią). To tyle jeśli chodzi o pierwsze dni.
Dobranoc:)