» Sob maja 09, 2009 17:14
koty
Mandarynio - kochany wesoły i radosny rudziak - miałam nadzieję, że jak już wypadł z syfiastego okna syfiastej starej baby bez mózgu, która namnożyła wsobnie całą gromadę kotów (PSEUDOHODOWLA 2 bloki ode mnie, z którą ani WOŚ Bielany ani BOŚ nie umieją lub nie chcą nic skutecznie zrobić) i trafił do mnie, to uda się zapewnić mu długie i szczęśliwe życie w domu Maryni, który kocha koty i dba o nie należycie....niestety odszedł przedwcześnie...