Potrzebuję rady. W miejscach w których Domka wylizała sobie sierść pojawiła się taka żółtawa cienka skorupka, jakby cieniutki strupek. Powoli to schodzi i pojawia się różowa, świeża skórka. To chyba dobrze???
Ma ktoś jakieś doświadczenie w wylizujących się ze stresu kotach??? Do tego wczoraj miną tydzień od kiedy Domka chodzi w kołnierzu. W prawdzie porusza się w nim coraz sprawniej i już mniej przypodłogowo a bardziej na "normalnej" wysokości łap, ale też coraz bardziej jej ten kołnierz przeszkadza, coraz bardziej się czochra po szyi i próbuje się lizać liżąc kołnierz. Jest mi jej bardzo szkoda /nas też, bo w nocy nie da się przez to spać

/ ale boję się, że jeśli zdejmiemy kołnierz ona znowu zacznie się wylizywać. Nawet jeśli już nie nerwowo, to w związku z gojeniem się placków, które pewni mogą swędzieć czy poszczypywać. I wszystko od początku będzie
Domce bardzo śmierdzi z pyszczka, wiem już, że nie ma części zębów, a część jest połamana. W tygodniu umawiam się z dr Asią na ogląd i ewentualne czyszczenie/wyrywanie. Wiem, że nerki zdrowe i nie ma cukrzycy, więc raczej to wina samego ozębienia.
Jeśli ktoś ma jakieś doświadczenia z podobnym kocim przypadkiem, proszę o rady. Ja praktyki z tak dziwnym przypadkiem nie mam i kosztuje to i ją i mnie dużo nerwów. A może można by było trochę ich oszczędzić?
Ogólnie Domka chyba czuje się lepiej. Przebywa głównie w sypialni lub łazience. W łazience siedzi przymusowo jak nie ma nas w domu, boję się jeszcze zostawić baby same. Zwłaszcza, że Matylda wciąż się wścieka i mam wrażenie, że im lepiej czuje się Domka tym gorzej z Matyldą
Mimo, że Domka wciąż się jeszcze nas trochę boi, szybciej się przekonuje i już tak nie ucieka. Częściej przychodzi do łóżka. Dzisiejszą noc spędziłam w pozycji na "mumię"

Matylda spała między mną a Grzegorzem a Domka położyła się przy moim drugim boku. A musicie wiedzieć, że nasze łóżko ma ok 1,12 m szerokości
Mam wrażenie, że Domka dużo rozumie z tego co się do niej mówi

Wczoraj na przykład, kiedy położyłam się do łóżka, wstała spod kaloryfera i usiadła przy łóżku patrząc na nie i na mnie z pewnym zainteresowaniem. Popatrzyłam na nią i mówię "jeśli chcesz, to chodź", po krótkim namyśle Domka władowała się ochoczo na łóżko. A dziś rano, w łazience Domka poszła sobie do kuwety i zrobiła sioo. Po czym wyszła nie "sprzątając" po sobie. Popatrzyłam na nią i mówię "a posprzątać to komu?", więc Domka znowu po momencie namysłu wróciła do kuwetki i zasypała co trzeba było zasypać

Fajnie gada się z kotem
Z rzeczy które mnie martwią, poza kołnierzem, plackami i wylizywaniem, jest jej zachowanie. Domka bardzo lubi drapanie po głowie, szyi i uszkach. Ale kiedy zaczynamy ją głaskać dalej, po pleckach, boczkach, nóżkach najpierw pomiałkuje jakby coś ją bolało a później wpada w niesamowitą furię, wrzeszczy, drapie, gryzie, atakuje na oślep

Wiem, ze kot się denerwuje kiedy za dużo mizianek w jego mniemaniu, ale to raczej nie wygląda na taką reakcję. Czasem znienacka, bez głaskania wcześniej, obmacuję Domkę po tych miejscach za które tak się wścieka i nie wygląda na to by ją coś bolało. Więc to chyba nie problem bólu, nie wiem o co może jej chodzić
Może ktoś mi coś poradzi?
A teraz, dla wszystkich Cioć, kilka zdjęć
Taka jestem ładna

A tak się cieszę
Mój goły jeszcze brzunio i wylizane łatki
