A u nas następna sensacja: Tak się boję o Piórka, bo to taki nieśmiałek. A tu kolega Piór z kolegą Cykorem wpakowali mi się
sami na kolana!
Na kolanach leżała sobie już Myśka-rezydentka - i cała trójka okupowała mnie i mruczała chóralnie przez dobrą godzinę. Super uczucie.
No i taki Piór - niby zwiewa, ale jak się nad nim popracuje, to okazuje się strasznym miziakiem, co sam nie zejdzie z kolan, tylko trzeba go zdjąć, bo by tak siedział i siedział....
Jak ktoś zechce znaleźć trochę czasu i cierpliwości dla Piórka, to ten kociak odwdzięczy mu się z nawiązką

Zanim odrobaczysz, poczytaj:
viewtopic.php?t=86719 i zanim nafaszerujesz kota metronidazolem, sprawdź, czy nie ma zwyczajnie alergii na gluten...