Rozmawiałam dzisiaj z panią Emilką. Maja strasznie przeżywa rozstanie z Lusią. Płakała często, zawodziła, przynosiła Emilce zabawki, które lubiła Lusia...Emilka płakała, opowiadając mi to.
Teraz zadzwoniła dziewczyna, która dała domek Lusi i Pysi (Dzidzi).
O ile Pysia nawet się zadomowiła, to Lusia jest przestraszona i też biegała i długo nad ranem płakała....Teraz od rana obie się zabunkrowały pod pralką. Dziewczyna jest przerażona i ma wyrzyty sumienia, że kotki zostały rozdzielone. Przecież chyba nie było innego wyjścia...sama nie wiem....Może Lusia powinna wrócić do Emilki, a zamiast niej do Dzidzi dać tą malutką koteczkę, którą Emilka uratowała przed uśpieniem?
Może jednak dziewczyna powinna zabrać Lusię z Mają? Wtedy by cierpiał mąż Emilki, który na początku był niechętny braniu kotów na "tymczas", ale potem bardzo polubił Maję.
Sprawa trudna, wszyscy płaczą a i mi minęła euforia i radość...
Strasznie to trudne
