Alienor pisze:Zdrowia dla Was, dla kociastych i jeszcze mnóstwa pieniędzy![]()
![]()
![]()
![]()
![]()
By się przydały te pieniążki. Oj bardzo, bardzo.
Wracam wczoraj z pracy. Przede mną drepcze Pani Teresa. Nie wołam bo za daleko. Poaza tym muszę kilka spraw załatwić a znią to już czasowa mogiła. Musi pogadać. Musi połązic ze mną. Niby wiem i rozumiem. Ale nastrój miałam lichy i spieszyło mi się. Skręciła do sklepu Chlebuś. Pewnie po pieczywko. Ja pobiegłam dalej na zakupy i do kotów , po południu jeść dać. Kocica była jedna. Biała. Dostała pasztecik. Glamie, glamie. Ona nigdy nie spieszy sięCholera przebrzydła. Czekam by miski posprzątać. To znaczy postawić za płotem to co zostało. Prawie zero aut parkujących więc jak na świeczniku jestem. Trudno. Widzę, że idzie PT. Uśmiecha sie z dala a mnie sie deczko wstyd zrobiło za wcześniejsze myśli. Witamy się. Gadamy. Zostałam przepytana na okoliczność rannego karmienia. Czy było? No, było. Ale koty głodne były ,bo żyć PT nie dały. Tłumaczę się, że koty najadły się do wypęku i poszły zostawiając jeszcze w michach resztki. Sprawa sie wyjaśniła gdy okazało się ,że PT piersią kurzęcą dzieliła. No nie dziwota ,że z darciem pyska za nią biegały. Gadamy dalej.
Ona do sklepu szła, widziała mnie ale spieszyła się.
Bo tam taki gołębek biedny był. Taki oskubany jak indor. Szukał w trawie czegoś do jedzenia. A taki chudzieńki strasznie i biedniusi. Poszłam więc do sklepu jakąś drożdżówke mu kupić. Nie, chleba czy inszego pieczywa nie chciałam bo taka bułeczka lepsza jest. Ale musiałam kupić co było bo drożdżówki nie było i poszłam mu dać. Jadł z apetytem. Oj jadł pani Asiu taki głodny był. Jutro też mu dam. Kupiłam wcześniej mu kaszę ale nie chciał jeść. Nie widział co z ziarnem zrobić. To myu drożdżówkę musiałam kupić.
Tłumaczę, że taka kupna kasza w torebkach do gotowania nie nadaje się dla ptaków. W torebkach bo inszej nie było. Niech ją spaży choć deczko i dopiero da.
A dzis w lesie były koty. Była bura. Strasznie sie ucieszyłam bo dawno jej nie było. Ale mam wątpliwości czy to nasza bura. Coś inny pysk i ucho całe. Zwiałą jak chciałam się przyjrzeć w trawy.