Trzymam się. W nocy trzymałam się za gardło i za butelkę z wodą zapijając drapanie. Koty zrezygnowały z polegiwania na mnie bo co i raz kaszelek wstrząsał mnie więc i je.

Położyły się w jedynym słusznym dla nich miejscu ,czyli z dala. Ileż przez noc długą i czarną ,westchnień było żalu i złości . Moje wstawanie , niestety, nie wiązało się... z biegiem do kuchni by gary napełnić kocim zarciem. Wreszcie przestały reagować. Zaś ja sobie zaaplikowałam na umęczające gardziołko tabletkę do ssania. Skoro spać nie mogę to sobie choć pocyckam w słusznej sprawie. Los bywa jednak przewrotny.

Pastyla została złapana na czynie niegodnym. Cichcem i podstępnie chciała mnie zamordować zakleszczając się w przełyku jak tylko sen niespodziewanie mnie dopadł. Pozbyłam się morderczyni podstępnej. Dziś ją znalazłam ... pod poduszką. Musiałam jej tam areszt zrobić.

A że przykleiła się do prześcieradła to nie zwiała.

Po krótkiej chwili wahania
ssać czu nie ssać dalej 
wyciepałam ją. Szkoda, bo wiele zostało do cmokania.

Ale kudły na niej już były i nici. Nie miałam ochoty odgacać jej z tej panierki.
Z rzeczy miłych . Jednocześnie upraszających się o kciuki.
Beza, Bezunia, Bezeńka dulczy już w swoim domku.
Beza, moja mała dziewczynka, ciężko aklimatyzowała się na swoim. Jeszcze nie jest tak jak bym ja chciała. Ale je, kuwetkuje, pije i przemieszcza się. Nie pała szaleńczą miłością do Dużego i kociego towarzysza Korolika. Ale mam nadzieję ,że teraz już tylko lepiej będzie. Bo Mała kocha koty i kocha ludzi. Mam straszne, ogromne wyrzuty, że ją naraziłam na taki ból. Oszukałam. Strasznie to obie przeżyłyśmy.
Rozbestwiona zostałam tym ,że nasze futerka dość szybko oddychają z ulgą, że od nas spierniczyły. A Beza powiedziała NIE! W tym wypadku więcej zimnej krwi wykazał Pan Marek, Duży Bezuni. Niż ja.
Małgosi serdecznie dziękuję za wizytę przed adopcyjną
Dziecko moje kocie, bądź szczęśliwa i szybko zapomnij o oszukańcach.
Prosze o wielkie kciukasy dla Bezuni. Niech teraz tylko lepiej będzie.