Dorcia codziennie mnie pyta, czy "ktoś się zakochał w Radku"... Nie korzysta z internetu, więc nawet nie może sobie wyobrazić, ile takich historii pojawia się codziennie na różnych portalach i są bardziej dramatyczne, bo w końcu Radek mieszka pod dachem i ma co jeść. Ale muszę próbować, bardziej ze względu na Dorcię, kochaną ale naiwną zyciowo kociarę, która dała się "wrobić" w sytuację bez wyjścia. Nie potrafi zostawić kotów, którymi opiekuje się już kilka lat, serce nie pozwoli jej oddać ich do schroniska, a fizycznie nie daje już rady (o finansach nie wspominając). Gdyby choć ten Radek znalazł opiekuna, byłoby jej łatwiej, bo jemu poswięca najwięcej czasu.
