inga.mm pisze:ask@, ponieważ obiecana transza żarełka jakoś odwleka się w czasie, tak pomyślałam, że może zrobię bazarek na moich rezydentów i Twoje futrzaki.
Czy trzeba mieć na to zgodę moda?
Dzięki wielkie.
Pojęcia nie mam jak jest z tym. Ileś tam postów chyba trzeba mieć. W regulaminie pewnie pisze.
Surinka dostała badania. Jest ok. Prawie ok. Enzeofile czy jak tym cholerom było , spadły bardzo i są "prawie" w normie. Według wetki, z obrazu rozmazu i morfologii wynika,że jakiś stan zapalny w niej jeszcze siedzi ,ale dziewunia radzi sobie. Dobrze, że dofasowaliśmy jej Zylexis .Pomoże jej powalczyć. Po Misiu i Maszce strasznie się boję szczepionek u kotów z niepewnym zdrowiem. Gdybym mogła odwrócić czas.
Surinia jest śmieszną kociczką.
Brzidalek z niej wielki o wielkim uroku. Jest cudnie chuda i pałakowata. Patyczaka mi przypomina

. Co prawda patyczaki nie pochlubią się tak wielkimi uszami ale to nowy rodzaj-otwocki. Ma apetyt i iskre żebractwa w sobie. No moze to już cały płomień sie skrzy bo nie daruje niczego co w lodówce jest. Jest wielka łobuziarą. Wszędzie jej pełno. Tylko szafa jeszcze jest przedmiotem westchnień. Nikt tak nie potrafi zlizać mi z twarzy zmęczenie a potem ugryźć w nos lub brodę. Tuli się, mruczy i...rządzi. Z każdym kotem się dogaduje. Znaczy się każdemu dużemu wleje. Drops ma się na baczeniu choć oboje bardzo lubią się razem bawić.
Co do Dropsa. Podpatrzył Dropsik, że gówniarstow po otwarciu lodówki na bezczela wskakuje na drzwi zamrażarki. A potem wdzięcznie wędrują na blat ,co obok jest. I ryjki wsadzają we wsio co jest w pobliżu. Chipa i Suri to prawie ze środka trzeba wyciągać. Szerokie są wierzeje i chude tyłki mieszczą się. Drops obserwuje. Drops zazdrości. Drops nie widzi tylko ,że małe gabaryty mają futerka więc i większą szansę. I raz Drops wskoczył

. Biedna , grubawe łapiny ześlizgły mu się chodź dzielnie walczył o włożenie pysia choćby na jedną półkę.Nie dało rady .Brzuchol i obfity tył nie zmieściły się i kot z jękiem rozpaczy zaczął zjeżdżać. Musiałam gada ratować bo walcząc z przyciąganiem ,wbił pazury w uszczelki i nie odpuszczał ,trzepiąc po lodówce tylnymi pazurami i podejmując próby zaczepienia się. Tak wlaściwie lodówke ratowałam. Wizja sznytów na facjacie sprzętu mnie zmotywowała. A ten cholernik myslał, że ja go...podsadzę.Dygnął do przodu ze stękiem by mi łatwiej było jego doopskop pokaźne ucapić i unieść. Nawet przestał wierzgać kopytami. Jaki był zły i strasznie się na mnie obraził jak go zestawiłam. I dodatkowy baleron go nie udobruchał. Bo co taki marny plasterek znaczy jak on mógł opanować całą zawartość. Zjeść całą zawartość. Pokrólować w chłodnym klimacie i bieli.
Marzenia nie spełniły się.
Dropsik już nawet na lodówkę wstrętną nie zerka.