Bajka o porzuconej kotce, która szukała swojego dzidziusia(jedyna taka bajka oparta na faktach

)
Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma rzekami (czyli w Wejherowie), w tajemniczej krainie zamieszkałej przez tysiące magicznych stworzeń (czyli w sklepie zoologicznym), żyła Księżna Martha, która z pomocą swej damy dworu – lady Ivonn, zarządzała ową krainą, zwaną Danmalią. A że księżna Martha miała niespotykanie dobre serce, to i wszystkim stworzeniom w Danmalii żyło się dostatnio i spokojnie (no, może oprócz lady Ivonn

).
Danmalia słynęła nie tylko z magicznych stworzeń (jak np. szczur za 4,99 PLN), ale też ze swych bogactw (słynna karma Josera), więc do krainy ściągali kupcy z najodleglejszych zakątków świata i ku zadowoleniu królowej Magdaleny I, handel kwitł w najlepsze.
Pewnego razu, gdy wszyscy z utęsknieniem wypatrywali Pani Wiosny, która powinna już dawno zastąpić Panią Zimę, zdarzyło się coś tak niezwykłego, że wieść o tym zdarzeniu dotarła do wszystkich królestw. Jeśli chcecie poznać historię pewnej biednej kotki, która szukała swego malutkiego dzidziusia, to przygotujcie chusteczki i usiądźcie wygodnie.
A ta niesamowita historia zaczęła się tak ...
W czasie, gdy sir Valdemar spożywał strawę, zwaną obiadem, odezwało się jego urządzenie do magicznej komunikacji, zwane komórką, albo telefonem. Usłyszał głos księżnej Marthy:
- Sir Valdemarze ! Straszne wieści ! W krainie, zwanej Wieżowcem, zła Baba Jaga wyrzuciła z domu kotkę. Ale czy wiesz, sir Valdemarze, dlaczego, ta zła jędza wyrzuciła biedną kicię ?
- Nie mam pojęcia, wielkoduszna księżno …
- Bo kotka spodziewa się małych kociaków !
- To straszne, miłościwa Pani. Co robić ?
- Pędź czym prędzej do Wieżowca i przemów do rozumu głupiej Babie Jadze !
- Ale mądra księżno … moje jadło ostygnie

- Jak wrócisz, to sobie odgrzejesz - no ruszaj prędko i nie marudź po drodze.
I tak sir Valdemar, chociaż głodny, popędził bez wytchnienia do krainy Wieżowca. Tam, za drugą bramą, na ostatnim piętrze zobaczył biedną, smutną kotkę, którą zaopiekował się pewien zacny młodzieniec o imieniu Jaś i jego siostra Małgosia.
- Bardzo jestem rad, że mogę poznać tak zacną młodzież. Powiedzcie, co się stało.
- Zła Baba Jaga, która mieszka obok nas, wyrzuciła kotkę, a teraz nie chce jej wpuścić do swej chaty.
Puk, puk … PUK, PUK ! - sir Valdemar zastukał do drzwi Baby Jagi.
- Czego ? – odezwała się Baba Jaga.
- Babo Jago, proszę otworzyć, jestem sir Valdemar z Bractwa Pomocy Istotom Magicznym.
Wrota chaty powoli się otwarły. Sir Valdemar, chociaż nie miał bojaźliwej natury i niejedno już w życiu widział, to na widok Baby Jagi cofnął się o krok. A widok był straszny. Oj, nie chcielibyście spotkać Baby Jagi na swej drodze !
- Babo Jago, czy to wasza kotka ? Czy wiecie, że na mocy rozporządzenia królewskiego (czyli Ustawy o Ochronie Zwierząt), porzucanie istot magicznych jest przestępstwem ?
Baba Jaga spojrzała tak złowrogo, że sir Valdemarowi przebiegł zimny dreszcz po plecach.
- To nie mój kot ! Mój kot wyskoczył przez okno i już go nie ma !
Gdybym musiał żyć z taką Babą Jagą, to też bym wolał wyskoczyć przez okno - pomyślał sir Valdemar, ale głośno powiedział:
- W takim razie zabieram kotkę do Danmalii, gdzie nikt jej nie wyrzuci, bo tam wszyscy kochają istoty magiczne.
Kotka bardzo spokojnie zniosła kilkuminutową podróż do Danmalii w ramionach sir Valdemara. Gdy dotarli do celu, wszyscy bardzo gorąco przywitali kotkę, którą następnie dokładnie zbadała księżna Martha.
- Ojej ! Ta kotka, wcale nie jest w ciąży, bo ona … już urodziła i to całkiem niedawno ! Ciekawe, co się stało z jej potomstwem ?
Zaczęła się gorączkowa dyskusja, a w tym czasie roztropna księżna Martha zadzwoniła jeszcze raz do owych młodzieńców z wieżowca i kazała im poszukać malutkich kociaków, które musiały niedawno przyjść na świat. Nie minęło dużo czasu, a już mieliśmy numer telefonu do jakiegoś zacnego ludka, który zaopiekował się niedawno malutkim kotkiem.
- Sir Valdemarze, gnaj w te pędy do Wieżowca po tego kotka i nie wracaj tu bez niego !
Sir Valdemar wiedział, że rozkazy księżnej Marthy należy wykonywać natychmiast i wiedział też, że nie miałby po co wracać bez małego kotka. Po kilku minutach był już z powrotem w Wieżowcu, tym razem na niższym piętrze, gdzie inny młodzieniec zaopiekował się troskliwie, znalezionym w piwnicy, malutkim kotkiem i karmił go za pomocą strzykawki czymś, co nosiło nazwę Bebiko.
- Wielkie dzięki, zacny młodzieńcze, że uratowałeś jedną z istot magicznych. To bardzo szlachetne z Twojej strony. Szacun i Rispekt !
Sir Valdemar pognał czym prędzej z powrotem do Danmalii, gdzie na widok kotka wielkości komputerowej myszki, wszystkim wyrwało się głośne „Ojej !”. Gdy kotek znalazł się razem z kotką, ta zaczęła go myć, a kotek szczęśliwy, że odnalazł mamusię, wtulił się w nią i pił matczyne mleko długo i łapczywie. Księżna Martha, która jest osobą o niezwykłej wrażliwości, nie mogła powstrzymać łez i wciąż powtarzała : „Czy to nie jest piękne, czy to nie jest piękne ?”
I to już koniec tej fantastycznej historii, która tylko dzięki mądrości księżnej Marthy, zakończyła się szczęśliwie.
Happy End czyli Czy to nie jest piękne ? 
[film 5 MB]

Koniec !