zorba pisze:To nie jedzie do najszcześliwszej? Hej, brzydko tak. Wszyscy tutaj pomagamy kotom, każdy DT na wagę złota. Nie moze być tak, że DT czeka na kota !!!! A telefony się odbiera choćby by były mało wygodne. Najgorsza prawda lepsza od kłamstwa i obojętności !!!!!
Dzięki Zorba za zrozumienie.
Naprawdę głupia sytuacja, nie było łatwo przekonać mi TŻ, ale przekonałam.
Napisałam szczerze, że nie mam kasy, ale mam serce i kawałek łóżka...
Wszystko było u mnie dopięte na ostatni guzik...
Zaglądam na wątek Safii, ponieważ z Cz-wy jest też, no i kibicuję Taszy...
No i zajrzałam, zobaczyłam malutką i ... NIC!
To Safii napisała do mnie na GG pierwsza, ja napisałam, że chyba jej kot dziś zwiał, bo z synkiem jak szłam to widziałam próbę namówienia kotki by wylazła z pod samochodu, widziałam tego dnia też Bonifacego vel Kwazimodo... Safii napisała tak, że ma kota dla mnie i o której ma mi go przynieść, chyba dała linka do wątku, ja napisałam, że widziałam i... zaczęłam się zastanawiać, zajęło mi to chwilę, ale z każdą następną minutą byłam bardziej pewna, że to co chcę zrobić jest słuszne.
Przekonałam TŻ po obmyśleniu strategii, zgodziłam się na tydzień, bo zrozumiałam, że sytuacja podbramkowa, a to w moim mieście, a ja chcę pomagać jak tylko jestem w stanie... Czekałam w sumie w niedzielę, bo myślałam, że w niedzielę już kot wyląduje u mnie, wszystko przygotowałam, potem w wątku okazało się, że mała ma mieć dopiero szczepienie w poniedziałek, miałam wątpliwości, ale nawet nie podzieliłam się z nimi z Safii, bo pisała, że gwarantuje mi weterynarza jakby coś, znaczy opiekę wet. Może nie jestem najlepszym domem tymczasowym, szczególnie dla tego kota, bo pisałam się tylko na tydzień, ale nie wiem, czy potrafiłabym oddać kota po tygodniu, tego bał się TŻ, że się zakocham na zabój.
A teraz mam mieszane uczucia co do Safii, owszem powiedziała mi, że jest u lekarza, pisała, że jest chora, ale co z tego? Ja nie mogłam sobie dnia poukładać, sprawdzałam GG i pocztę w telefonie co chwilę, czekałam... Wszystko było pod przyjście tej małej podporządkowane. Nawet jeszcze dziś w nocy jak wzywałam pogotowie do dziecka i nie wiedziałam, czy z nim nie pojadę, to TŻ mówił, że jak coś to jak mały w szpitalu, to on wolne i moja mama jak coś się zajmie, czy Młodym, czy koteczką...
Bardzo się cieszę, że kotka znalazła domek gdzieś indziej, rozumiem, że na dłużej, niż tydzień, jaki ja gwarantowałam.Dodam jeszcze, że na wątku o kotkach z powikłaniami po PP oferowałam pomoc Safii z komputerem osobiście, nie odezwała się, jak byłam koło niej z synkiem, bo utknął w piaskownicy... to napisałam, że jestem przed blokiem jej, z zamysłem, że chcę pogadać co z kompem, owszem powiedziałam jej, że płytę główną można albo naprawić, albo dokupić jak się wie jaką, ale też tak dziwnie...
A kiedyś, jak nie mogłam dźwigać zupełnie nic i brakło mi żwirku, było to z 3 mies temu może dalej, a może bliżej, pisałam sms, że podbramkowa sytuacja, nie znałam Ireny zbyt długo, ale zrobiła dobre wrażenie na mnie, na sms nie odpisała, z wątku miałam info, że nie ma kasy na tele, to dzwoniłam, może wtedy przegięłam bo dzwoniłam 3 razy, ale myślałam, że nie słyszy, nie zdążyła, na pewno nie miałam zamiaru się narzucać, dlatego teraz z tą kotą nie wydzwaniam jak głupia, ale wtedy byłam obolała...
No, napisałam co i jak, jestem gotowa wziąć kotkę na tymczas, nic nie gwarantuję poza czasem, że tydzień.
W ten sam sposób deklaruję gotowość do pomocy w swoim mieście.
p.s. jestem także chora, nie wiem co to za paskudztwo. Synek śpi...