Nie chciała jeszcze powedzieć, jak ma na imię - cały czas śpi. Od czasu do czasu fuczy na moją Birkę, i ostrożnie zwiedza na ugiętych łapach. Jest faktycznie bardzo łagodna, bardzo spragniona miłości, bardzo potrzebny jej święty spokój i poczucie bezpieczeństwa. Teraz śpi wyciągnięta na fotelu, a jej tygrysia mordka sprawia wrażenie uśmiechniętej.
Na razie dostała imię Werbena. Ale to imię tymczasowe - może za parę dni buraska wyśpiewa, jak się nazywa

Dziewczyny nie kochają się, co zrozumiałe, fuczą na siebie i okrążają się w charakterystycznym zwolnionym tempie. Ale też nie kłócą się, nie biją, nie warczą i nie wysuwają pazurów. Mam nadzieję, że za parę dni się zaprzyjaźnią. Werbena ukochała sobie zielony fotel i spędza na nim większośc czasu, ale też doskonale już wie, gdzie stoi miska, a gdzie kuweta. Chyba jest odwodniona - pije jak smok. I reaguje nieśmiałą wdzięcznością na wszelkie próby zbliżenia ze strony dwunogów. Jakby nie do końca mogła uwierzyć, ze podchodzimy z dobrymi intencjami i że wyciągnięta ręka nie oznacza nic złego. Nie jest dzikuską i spokojnie pozwala się dotknąć, ale chyba jednak nie wszyscy ludzie, z którymi miała kontakt, byli dla niej mili. Jeszcze nie przychodzi do mnie sama (może Birka ją mityguje?), ale mruczy jak traktorek, kiedy tylko przysiadam przy niej i głaszczę jej szorstki łepek.
Pozdrawiamy wszyscy