Gosiek_zabrze pisze:Witam wszystkich milosnikow zwierzakow:):):)tak wiec na poczatek dla zaspokojenia napisze co u Zelki....ta mala(ale jakze slodka) diablica:P:P:P...nie dala mi do was napisac;) caly ten czas siedzi na moim biurku i na zmiane skacze po klawiaturze albo bawi sie 'myszka':):):)teraz dorwala dlugopis i se go kula...hehehe:)jest niesamowice psotliwa.zywa,energiczna i szalona!!!!:):)nie trzeba jej bylo duzo czasu zeby sie z nami oswoic co mnie bardzo cieszy:)teraz przyszla sie poprzytulac-chyba sie domysla ze o niej pisze:P uwielbia sie przytulac:)zalatwia sie do kuwetki,ma apetycik...zwlaszcza jak jej sie da kurczaczka:P jedyne co mnie martwi to fakt ze zabralismy ja od rodzenstwa:/chyba za nimi teskni a my chyba w tej sytuacji musimy porzygarnac i jej braciszkow:P warunki moze i nie sa calkowicie dostosowane na trzy takie urwisy ale jak przypomne sobie moje pierwsze wrazenia gdy weszlam do domu Justyny to od razu sobie mysle....wszytko jest mozliwe:):):):):):)jestem pelna podziwu dla Ciebie Justyna:)dlatego tez jak tylko bede w stanie bede Ci pomagac:)jak narazie moge Cie ciut odciazyc i zabrac od Ciebie ta mala bande:P:P:P koncze bo wlasnie mam zamiar jechac z Zelcia do weterynarza zeby ja ponowcnie odrobaczyl,zbadal itpo:) jak tylko bede miec jakies foteczki dobrej jakosci to wrzuce:)pozdrawiamy wszystkich:)
Witaj na forum

Bardzo dziekuje za wpis

Ciesze sie ze Żelcia się tak szybko oswoiła i że juz dokazuje a jak do niej dojadą braciszkowie za co bardzo Ci dziekuje



A poza tym byłam dzis u weta z Ozzim ( 13 letni mieszaniec persa ) chory na S.U.K. i jest na granicy niewydolności nerek , z oczka wypływa mu ropa i dostał dzis recepte na kropelki i jak wykupie to będe mu zakrlaplać .
A Tryni ma na łapci jakąś zmiane w postaci gulki i to na razie będziemy obserwować .
A jutro o godz. 12 tej jade do weta z Zeuskiem , bardzo starym kotkiem który krwawi i przedniej łapki a dokładniej poduszki , wygląda to jak guz ale może to jakieś paskudne skaleczenie , to sie okaże jutro , nie jest kastrowany i to go niestety czeka

A trafił do mnie od moich znajomych którzy go od maja dokarmiali jako potwornie wychudzonego kota i bardzo chcieli go do domu zabrać ale ich kicunia niestety nie mogła tego znieść i dosłownie chodziła po ścianach a Zeusek mimo zrobionej budki nie chciał tam siedziec i marzł

Bardzo mnie cieszy że mimo wszystko ma ogromny apetyt i nawet jak to byłby rak to bedzie miał siłe walczyć , prosze trzymajcie

A też jutro do adopcji pojadą piekni braciszkowie czyli Węgielek i Murzynek
