Chyba powinien go ktoś odłowić i wywieźć do lasu, chyba straż miejska. Ale w praktyce oni biedni są bezradni.. Kiedyś lis latał przy Fundacji Ducha. Prowadzimy hipoterapię a tu lis sobie idzie, usiadł, popatrzył. Był jakiś chory, miał łysy ogon i tyłek. Dyrektorka obdzwaniała jakieś instytucję, pamiętam tylko że ja wszyscy odsyłali i nikt nic nie mógł pomóc

W końcu ktoś znalazł tego lisa nieżywego w krzakach, zwłoki pojechały na jakieś badania.
To było kilka lat temu, może coś się zmieniło. Może spróbuj ze strażą miejską, inspekcją weterynaryjna, sama nie wiem. I raczej trzeba mówić że jest niebezpieczeństwo pogryzienia ludzi, bo kotami to się pewnie nikt nie przejmie
