m&j pisze:Ludzie mają wymagania których ja nie rozumiem, mam dwa szaraczki buraski i kocham je ponad wszystko na tym świecie i nie zamieniłabym ich na żadne inne. Ale wiadomo jak to z ludźmi chociaż domek o którym mówię jest mega wypasiony i wiem, ze kicia miałaby tam super![]()
a teraz z innej bajki i bardzo dramatycznie....
30 min temu zadzwonił do mnie mój mąż, że na ulicy niedaleko naszego bloku leży kot prawdopodobnie martwy... Nigdy tak szybko się nie ubierałam, biegłam z nadzieja, że może się myli, ze może kocio żyje. Kiedy dobiegłam na miejsce nie potrafiłam do tego kota podejść, nigdy nie potrafiłam reagować w takich sytuacjach i podziwiam ludzi którzy to potrafią, mój mąż podszedł dotknął i powiedział, że kot jest zupełnie sztywny, zdjął go z jezdni na pobocze a ja stałam i zalewałam się łzami ale nie podeszłam, Boże jak okropnie sie z tym czuje, że sama nie sprawdziłam czy na pewno nie zyje. Zadzwoniłam do forumowej Karoliny od Rozalki bo mieszka niedaleko żeby przyszła i sprawdziła czy kot na pewno nie zyje ale Karoli nie ma w domu, jak wróci to pójdziemy tam razem żeby go pochować i jeszcze raz się upewnić, że nie żyje. Cały dzień jestem w domu, może kilka godzin temu jeszcze żył, może mogłam mu pomóc, moze umierał w cierpieniu a ja siedziałam w domu i nic nie zrobiłam, Boże jak strasznie sie z tym czuje. Co za chu.....j go potracił i nawet sie nie zatrzymał mam nadzieje, ze go piekło pochłonie!!!!!!!!!!!!!!
Niestety, sa tacy ludzie

Bardzo przykre, ale sami nie wiedza, jaki pisza sobie zyciorys na przyszle wcielenie za smierc niewinnych zwierzat!; chociaz to mnie pociesza
