Miałam "fajną" rozmowę przed chwilą, dzwoni tel. odbieram,
koleś: - Ja w sparwie kota...
ja: - Jakiego kota? Chce pan adoptować kota?
koleś: - Tak, rudą kotkę.
ja: - A dlaczego akurat rudą kotkę? Wie pan, że rude kotki to rzadkość? Nie będzie łatwo znaleźć, prędzej kocurek rudy się znajdzie.
koleś: - A gdzie tam. Nie będę kocura w bloku na 4-tym piętrze trzymał!
ja: - Ale dlaczego?
koleś:- Bo mi będzie sikał !
ja: - Jak pan wykastruje to nie będzie znaczył.
koleś: - Ale ja chcę kotkę.
ja:- A zamierza ją pan wysterylizować?
koleś:- Nie.
ja:- A wie pan, ze jak będzie miała ruję to też moze znaczyć?
koleś: - Nie, wiedziałem, no dobra, może być kot, ale mały 3 max. 4 miesiące ale żeby już wykastrowany był.
ja:- Ale kocury się kastruje w wieku 7-8 miesięcy.
koleś: - Aha, no dobra to może być mały kot, niewykastrowany, ale rudy ! Ma pani takiego?
ja:- Nie, małego nie mam. Mam dorosłego wykastrowanego.
koleś:- Nie. Starego nie chcę. Musi być mały żeby się przyzwyczaił. I musi byc z domu a nie z ogrodu czy z ulicy.
ja:- A dlaczego?
koleś:- Bo z dworu nie będzie do kuwety robił.
...
i tak dalej i tak dalej, jak widac pan niewiele wie o kotach, miał kiedys kotkę, starałam się trochę go uswiadomić w kwestiach kastracji, znaczenia, kuwetowania... pewnie wart by było również pogadać o kwestiach okien i balkonu na tym 4 piętrze.
Jak ma ktoś coś małego i rudego to jest chętny ale jak widać nad tym domkiem trzeba popracować, a ostrzegam, że z kolesiem nie gada się łatwo
Jak ktoś chce pouświadamiać pana a potem zaproponować mu coś rudego to służę nr telefonu na pw.