
mimbla64 pisze:
ASK@ pisze:U nas malce nadal chore. Leneczka ma wielkie nadżery i Leoś też. Choć mała gorzej się czuje niż on. Zaczynamy smarowanie Anivilem .Po przestudiowaniu chorób dzieci mamy podjąć decyzję o zapodaniu Zylexisu choćby tylko najsłabszym czyli Lence i Amelce. Lenka ma już 4 antybiotyk zapodany. W chwili obecnej prawie nie je. Nie ma gorączki, jest nacapirzona futerkowo i ospała. Z objawó choroby to tylko masakra w pysiu jest. Rozrobiłam dziś convę.
Chyba nie ma co się zastanawiać nad Zylexisem ...
Niestety, Kefirek też sobie i nam kłopot zrobił. Niefortunnie jakoś "stanął" na prawej operowanej łapce i płacze z bólu. Nie może za bardzo opierać się na niej. Kozak, cholera twoja mać. Po konsultacji z chirurgiem zapodaliśmy mu tolfę a dziś jedziemy na wizytę. Proszę trzymajcie kciuki.
Ciągle coś i coś się dzieje. Tami wymiotowała, Milady krztusi się dziwnie. Nic nie robię tylko obserwuję, obmacują, zerkam...
Rankiem na "boisku" w lesie spotkałam kota. Spierniczał w chaszczory chwastów. Kicianie nie pomogło. Wiem ,że do starego baraku przychodzą koty na wyżerkę a jak mnie zobaczą to w susach godnych kota dinozaura uciekają. Może to jeden z tych? Jedzenie uzupełniłam bo pusto w michach było. Wszak dziś dzień pielgrzymkowy.
Nad trawą boiska unosiła się lekka mgła. Pięknie oświetlona pierwszym słońcem. Często tam pasie się zając. Ale dziś go nie było.
Ze spodenek zrobiło mi się prawie sito. Zahaczyłam udźcem o jakiś dzyndzołek w płocie wystający i prawie sobie szorty zrobiłam jednostronne. Tyle mojego żem sobie przewietrzyła małe co nie co. Będziemy dziergać.
ASK@ pisze:Odszedł wczoraj maluni kocik. Maluni osesek co znalazł się nad Wisła sam, samiuteńki. Podobno widać było,że już tam jakiś czas leży. Facet co na niego trafił raniutko ...zostawił go. Ale wracając z ryb późnym popołudniem podjechał do naszej wetki. Jednak pojechał bo tamtędy droga prowadzi. Zarządał zabrania kocika .Wetka powiedziała to co powiedziała. Powinien zabrać, przywieźć, zobaczy się, może go ulokować u siebie w domu i karmić co kilka godzin specjalnym mlekiem . No, taki normalny tryb uświadamiania. Wrzask, protest..nie, nie od tego jest. To wetka zaproponowała uśpienie. Nie, on sumienia nie ma i jest zbyt wrażliwy, ma za dobre serce by kota uśpić. Niech tam sobie umiera , w naturalnym środowisku . Bo nie napisałam ,że przyrył kocika ziemią i liśćmi. Wezwana na pomoc Anka przyjechała i pojechali jej samochodem po malca. Facio miał wypas a jej zdezelowany ale nie, jej autko ruszyło. Przywieźli 2-dniowego malunia. Zimny, odwodniony, napoczęty już przez chrząszcze co już uczte z niego sobie zrobiły. Nadal facet zapierał sie ,ze jego sumienie nie pozwoli mu uśpić kota. Ania wzięła. Facet w ramach podziękowania przyniósł 400g paczkę ...wh i optował za odwiedzaniem malca bo się tak nim przejął, uratował i przywiązał. Maluni nie dał rady. Może gdyby przyjechał wcześniej? Może... Miał tylko kilka dni a już tyle wycierpiał.
Wiecie, nie mogę sobie z tą historią poradzić. Z tym kopczykiem usypanym za życia nad ciałkiem. Tą obojetnością i zasłanianiem się niemocą i Bóg wie jeszcze czym.
Jestem za usypianiem takich znajdek choć nie wiem czy sama spotkając oseska dałabym radę to zrobić. Pewnie byśmy zawalczyli ale nie mam pewności jednak.
Brykaj Maluni za TM. W ostatnich chwilach nie byłeś sam.
[*]
ASK@ pisze: Kolejny kot znaleziony .Dziecko siedzące przy drodze... Brdne, głodne, zapchlone. Tyle osób go mijało.
koteczekanusi pisze:ASK@ pisze: Kolejny kot znaleziony .Dziecko siedzące przy drodze... Brdne, głodne, zapchlone. Tyle osób go mijało.
![]()
![]()
![]()
Ściągnęłaś coś?Czy to takie ogólne stwierdzenie tudzież wspomnienie?
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 74 gości