Dzisiejszy dyżur obfitował w wolo

po moim dramatycznym apelu, że nie dam rady sama ogarnąć 14-tu kotów w 4 godziny zjawiły się Hania, Ola, Iza i Anetka, więęęc pomocy miałam aż nadto. Dzięki dziewczyny za pozamiatanie, pomycie podłóg i podanie leków.
Wrócił Fiołkowski. Oczko wygląda ładnie, niestety wyniki krwi rozjechane w cały świat, ale po wnikliwej analizie (pomagały nam w interpretacji wyników Gwiazdka i Walduś) doszłyśmy do wniosku, że Szulc coś pomylił z zakresami norm i trzeba to wyjaśnić. Kreatynina za to mu wskoczyła w normę i to jest wielki sukces. Niestety chłopak się buntował przy podawaniu leków, ale to zrozumiałe - spędził noc poza "domem" i nie wiedział, co się dzieje, a tu mu jeszcze ciotki coś wciskały w pyszczek...
Agatka jest mega miziakiem! Nie widziałam jej ze trzy tygodnie a tu taka zmiana - wije się, wciera, mruczy, kręci ósemki. Raz mnie tylko złapała i chciała rowerować rękę, ale bardzo delikatnie złapała, także się łatwo oswobodziłam i wyszłam bez szwanku (za to Ola nie miała tyle szczęścia). Coraz fajniejsza ta Agacia

Walduś to studnia bez dna, ciągle warował w kuchni, czy czasem nie będzie jakiegoś żarcia

Gwiazdka miła i bezproblemowa.
Brunia z wielkim apetytem, wielką odwagą i cudnym charakterem. Aż dziwne, że przy takich wynikach ona nie jest żółta, daje sobie wymacać brzuszek i nic ją nie boli. Może to błąd w analizie krwi...? W każdym razie Anetka zabrała ją na pierwszą dawkę jakiegoś leku (nie pamiętam nazwy) i mam nadzieję, że sama napisze, czy sami robimy zastrzyki, czy trzeba zawieźć do weta.
Boniek super się otworzył, nawet stał w progu swojego pokoiku i łypał na ogólny

Ptyś też się przechadzał, mimo takiej ilości dyżurnych

Figa na początku miło mnie przywitała, powąchała moją rękę, pojadła chrupków, pobiegała za piłeczką, a później wlazła na drapak na samą górę i na mnie warczała i ostrzegawczo miauczała, tak, że bałam się trochę zamknąć okno, bo nie byłam pewna, czy się na mnie nie rzuci. Ale ostatecznie się nie rzuciła. Powoli się przełamuje - ten pokoik ma coś w sobie, pamiętacie Milagros, jak się w nim zmieniła na lepsze? Dałam jej ostatni Zylkene do jedzenia (proszę sprawdzić, czy zjadła to mokre, co jej zostawiłam...), ale Anetka ma kupić o ile nie zapomni. W razie czego dajcie jej zwykłego Calmveta.
W szpitaliku pełny sajgon - Daria syczy na wszystkich, Dukat jest tak spragniony człowieka, że włazi w miskę z wodą, w chrupki, żeby go tylko zobaczyć i wygłaskać. Hania zdenerwowana, siedziała w kuwecie, ale leki ładnie jadła, olej też. Skórę ma w fatalnej kondycji

Mucia drze się, jak tylko zobaczy, że ktoś wchodzi do szpitalika, nienasycona z niej panna. Encortolanu nie chciała łykać i się na mnie trochę obraziła :/
Alinka jest przemiła. Ładnie je, tylko kupę miała dużą i luźną, Kociarkowaaa chyba przesadziła z ilością jedzenia

Tita niestety słabo z apetytem. Trochę miała zjedzonego mokrego, trochę suchego, ale przy mnie nic nie zjadła, w kuwecie tylko siuśki, więc Anetka ją wzięła na karmienie do kuchni. I kicia trochę polizała. Później trafiła na ogólny, na kanapę na kolejne karmienie i już nawet nie polizała. Zostawiłyśmy ją w jej klateczce z trzema miskami pełnymi mokrych różnych i jedną z suchym, proszę o info, czy coś było zjedzone.
Przy szafie było nalane, w pokoiku BB jedna fajna kupa, i kilka bardzo nieładnych placków w kolorze musztardy. U Tity brak kupala. U pozostałych - komplety. Nikt nie spawował.
Zaraz będą zdjęcia, bom porobiła
