Też czekam na wieści.
A dzis idę na wizytę przed adopcyjną w Otwocku. Dmku bój się bo przybędę
Kota/kotki nie ma i własną pięścią mogę się zabić. Gdyby nie nadzieja,ze go spotkam to pewnie bym to zrobiła. Cholera jasna,trza było mi rzucic sie ,przygwoździć ,ku uciesze gawiedzi dac sie podrapać, ale złapać. Bo jak nie dzikun? A jak nie dzikun to po cholerę uciekało.
Ale trudno, stało sie.
Dziś przylazło sporo dzikunków rano. Widac suche się skończyło a brama zamknięta na kotłownie. Powinnam miec ja w banerku chyba. Bo tylko o niej gadam. Przyszedł dziś kot co go 3 tygodnie nie było. Dzisiejszy katering cieszył sie wyjątkowym powodzeniem. Trfiłam w smaka z konsystencją, temperaturą porcji, duża ilością nerek a mała ryżu. Mlaski słychac było z daleka.
Bisio trochę mnie znów martwi. On ma coś z tymi oczkami. Poprzednia morfologia wykazała lekkie odwodnienie.Wet zaś mówi,ze to mogą byc takze robale. Pije, odrobaczony a znów wczoraj powieka mu wylazła.Poza tym martwi mnie bo dzikunek znów sie zrobił i straszny rozrabiaka

. Straszniejszy niż był.Wszędzie go pełno.Dosłownie wszędzie. Nawet Iwunię potrafi przymusić do zabawy. On już wraca z okrązenia domu ,a ona dopiero startuje. Jednak uczciwie wykonuje pełne koła. A Bisek siedzi i czeka. Jak ma potrzebę miziania to idzie do wujaszków, parę razy dla zachęty poliże delikwenta i zaraz sam sie wali.Polazł wczoraj do "obojętnego" Angela co to tylko w łazience śpi. Na gustownie dobranej do kafelków podusi. Nie wpuścił gówniarza na poduchę to sobie gówniarz choć pupinę pod nos Angela wepchnął. W ogon ciepło było,a przody na zimnej pralce lezały. dało sie wytrzymać.
Iwunia wystraszyła mnie wczoraj.zauważyłam czarne coś przy zebach. Nie dała sobie kobieta obejrzec paszczęki. Dopiero jak córka wstała to we dwie przegląd zrobiłyśmy. Okazało się,ze wokół kłów obwinięte są czarne kudły. pewnie jak Wojtka próbowała zjeść to jej zostało futro na pociechę. A ja już widziałam wypadajęce zęby i czarną próchnicę. Poszukiwania siatki trwają. Są realne szanse.Moze coś się uda przez dom Mikusi (Włocławek) załatwić. Jak nie, to zmienię tytuł i zacznę na forum szukać. Iwi cały czas zazdrosna bardzo, miziata jeszcze bardziej a gaduła taka,że już zaczynam sie wyłączać jak ona godzinami plotkuje. Nie da rady słuchać

.
Bianka po początkowej podpusze miziania ,troszkę zdryfiła.Ale i tak jest lepiej. Wyleguje sie z nami na wyrku. Nad ranem włazi na mni by sprawdzić jak głęboki mam sen. Przecie micha pusta,a kot chudy a ja śpię. Potrafi nawet pod rękę głowinę wsuniąć by ją pogłaskać. Kręci ósemki i z wielkiego podniecenia sama nie wie ,który bok nadstawić. I mruczy przy tym bardzo

. Ale dla mnie najważniejsze jest to,ze Bianeczka zaczęła głos wydawać. Inny niż warki i syki na nas. Dzikunek odkrył,ze może miaukolić. Choć to bardziej ćwierkanie nieśmiałego wróbelka. Jednak woła już w ten sposób koty, zacheca do zabawy i przyzywa mnie do kuchni. Chodzi z myszką w pysiu i ćwierka,ćwierka... Jak gania sie z Bisiem, to oba wyścigowce robią przebieżki po nas. Kiedyś Bianka przeleciała by pod stołem a nie po stole i po nas. Jeszcze daleka droga przed nami.A moze w dziedzinie miziania nigdy mety nie będzie? Ucywilizuje sie na tyle na ile będzie miała ochotę.