Nie podoba mi się to jego podkasływanie i odruch wymiotny, a przeciez zabieg paszczowy za tydzień i nie było by dobrze jak by królewicz się rozchorował.
Wyjście z Bigiem do lekarza to niezłe wyzwanie logistyczno - emocjonalne.
Najpierw trzeba jak gdyby nigdy nic się ubrać (tak jak by się niby szło do pracy).
Poźniej "przez przypadek " trzeba zamknąć łazienkę (potencjalny bunkier wannowy

Oczywiście nie nalezy nawet przechodzić obok transporterka.
Transporterek + plecak = Biga paniczna ucieczka.
Następnie, koniecznie jeszcze w papciach trzeba do Biga czule mówić zachęcając go do codziennych porannych głasków


Uff

Dzisiaj mieliśmy sukces od razu, bo Big stracił czujnosc, poniewaz ostatnie transportkowanie mial w marcu

No i zaczyna się - drapanie , płakanie wyjące.
Dzisiaj Sheba wskakiwakla na transporterek chcąc ratować Biga i ocierała się o drzwiczki chcąc go pocieszyć.
Wyjście na korytarz + alarm dzisiaj dla 2 pięter

Bo Big płacze wtedy tym najgorszym płaczem- przeciąglym płaczem dziecka

Droga do weta to juz prawie "pikuś"

I u weta Bikuś też jest w miarę cicho i spokojnie, tylko to przerażenie w oczach Biga i przyspieszone bicie serca - mnie znowu doprowadzają do stresu.
Po wizycie:
- temperatura w normie

- osłuchowo ok

- dziąsła

Decyzja:
- odrobaczenie i odkłaczenie
- zatrzyk na dziąsła
i zalecona obserwacja po podanych lekach, bo przeziębieniowo ok.
W następnym tygodniu przy czyszczeniu zabków pani doktor pobierze też wycinek z dziąsła do badania i określenia podłoża bakteryjnego.
Bo dziąsła Biga to niestety przewlekła sprawa i nie tylko spowodowana kamieniem nazębnym.
Tak że prosimy o

