Dzisiaj łapaliśmy. Najpierw Darłowo. Obleciałam wszystkie dziczki i nic...

Szylka zlała sobie smaczne mięsko w łapce. Czarna nie raczyła podejść. Mamba tak samo. Pchały się za to Burasia i czarny kocurro- chyba czyjś. Tęcza wygrzewała się w słoneczku. Siostra poszła, żeby ją pogonić na dachy. Przy zastawianiu łapki ( chyba ze 4 razy próbowałyśmy zastawić, bo cały czas nam się zamykała

) Tęcza gdzieś zniknęła. Dowiedziałam się od karmicielki Tęczy, że i ona nie widziała Rudaska. Myślała, że to ja go zabrałam. Także maleństwa raczej już nie ma

Ta karmicielka, to też mnie do nerwicy doprowadza

Tęcza daje się jej głaskać itp., a ona nie wykazuje chęci, żeby mi pomóc

Nawet nie chce mi się o niej pisać.
A, i nie zdążyłam "złapać" karmiciela. Jedzenie było już na miejscu.
Skoro w Darłowie się nie udało, to poszłyśmy z siostrą na Darłówko. Birma i jej rudy kumpel dają się głaskać. Rudy chudy jak patyk i chyba ma grzyba

Podchodziły do nas, najadły się z toru do łapki i sobie poszły... Nie chciałyśmy na razie ich straszyć i brać w ręce, zamiast czekać aż same wejdą. Potem jeszcze w ogóle by do nas nie podchodziły. Z Birmą i rudym się nie udało, to poszłyśmy do czarnych, syjamów itp. Był syjam

Piękny ! Ma cudne niebieskie oczy, rewelacyjne ! Dowiedziałam się, że jednak czyjś. Kotów tam jest około 10. Tak liczę, bo jedni mówią, że gdzieś 7, a inni, że z 15... Ja widziałam dziś:
* kocura syjama,
* kocura pingwinka. Niezłą ma chłopak budowę

Normalnie jak Pudzian

Z siostrą nazywamy go Bosem, Gangsterem. Wozi się i kozaczy chłopaczyna

Bynajmniej tak wygląda. Naśmiałyśmy się przy nim

* kocura z plamką na nosie. Ten to znowu jak jakiś ufoludek

Śmiesznie wyglądał z ta plamką na nosku.
* delikatną chyba kotkę, którą nazywamy Mona

Jest na prawdę majestatyczna. Delikatna, zgrabna, ale chyba kotna...
Niestety zdjęć nie mam, bo baterie w aparacie miałam wyładowane.
Koty widzę, że mają tam dobrze

Widziałam garnek z makaronem, chlebem i mięskiem

Domki też są, ale już niestety zniszczone

No i wreszcie spotkałam tam NORMALNYCH ludzi ! Chętni do pomocy, za sterylkami i kastracjami, bo mówią, że tu strasznie jest, jak zaczną się kocić. Syjamki też są po tych kotkach. A jak są malutkie, to wyjadają je lisy

No i chyba oczekiwana wiadomość- udało mi się złapać Monę

Jednak sterylka chyba gdzieś dopiero za 2 tygodnie, bo Mona ugryzła siostrę
