No dobrze, to ja tez cos napisze
Jesli chodzi o Indiane, to zawsze byl mój ulubieniec i ciezko mi bylo sie z nim rozstawac, ale ze znalazl sie domek, to pojechalysmy z Fiona, przepytalysmy domek tak jakby kota ze zlotym ogonkiem bral

i po zastanowieniu podpisalysmy z domkiem umowe...i tu zaczely sie schody, bo Indiane zaczal chorowac, a domek nie bardzo chcial chorego kota...
Zabralysmy wiec Kociamberka, wyleczylysmyi...okazalo sie ze domek przygarnal innego kotka w miedzyczasie

Stwierdzilam wiec ze to znak i postanowilam Kociaka zachowac
Jesli chodzi natomiast o Lene.... tu sprawa wyglada zupelnie inaczej. Nigdy nie myslalam o tym, zeby Ją zachowac, jest tak ciekawie umaszczona, ze na pewno znalazlaby wspanialy domek. Ale.... Kotenka sie bardzo pochorowala...Jej szanse byly minimalne.... Odwiedzalam Ją codziennie w lecznicy, a Ona słabła na moich oczach
Któregos wieczoru po kolejnym pogorszeniu Jej stanu obiecałam Jej na uszko, ze jak się weźmie za siebie i wyzdrowieje, to zostanie na zawsze u nas...i..... następnego ranka Koteczka miała się juz dużo lepiej
Nadal jest co prawda słabiutka, ale juz samodzielnie jje i pije...biegunka tez powoli mija
I nie wyobrazam sobie, ze zlamalabym przysiege daną umierającej Kotce dlatego, ze zdrowieje....

W końcu Ona wywiązuje się ze swojej części umowy
Tak więc bardzo przepraszam wszystkie chetne na MOJE Koty domki, ale nie oddam
