Dziękuję Kalinie za ogarnięcie kuwet u Heli i u Ptysia, a także za wymizianie towarzystwa
A Anetce za spacyfikowanie Fiołka i za wyrzucenie śmieci
Fiołek się trochę rozdrapał na karku, ale został nadal bez kubraka. Kupę miał taką super ładną w połowie, a przy końcu krwawy kleks. Dostał smillę i na koniec odrobinę ostatniego pasztecika gourmeta

Nie poradziłam sobie z podaniem mu leków, wił się, a wyrywał, na koniec wypluwał to, co mu wciskałam, ale na szczęście Anetka wróciła z dziewczynami i raz-raz mu wszystko podała.
Figa się zrobiła super mizialska, nawet nie zarobiłam od niej fangi

Lek zjadła w kabanosku z mlaśnięciem. Po tej furaginie ma bardzo żółte siuśki, cała kuweta ta pomiędzy drzwiami do magazynku i pokoju Ptysia jest przez nią utytłana na mocny żółty kolor, ale nie dałam już rady jej umyć, bardzo przepraszam
Poza tą dwójką - reszta pokoju ogólnego to strachulce. Tosia to jeszcze wyjdzie na ludzi, bo się przechadza, nawet bawi piłeczką, za to nie chciała mokrego zjeść, ale Melcia to tylko zaszyta w kąt - wielkie źrenice i nie dałyśmy rady jej wyciągać. Za to ma apetyt. Kuweta ta najbliżej kryjówki dziewczyn - pusta. Nie wiem, czy one się w ogóle załatwiają

Hania się ciut ciut pobawiła, ale naprawdę robi się z niej Pimpuś Sadełko. Myszka też się przechadzała po ogólnym na ugiętych łapkach
Helcia za to rozgadana, głodna, wsysała wszystko - i suche i mokre.
Ptyś wsysnął smillę, posiedział na oknie, później przeniósł się na drapak i kontrolował jakość zamiatania podłogi

Amelka jadła i pokazywała brzuch do pieszczot, ale się panna rozkręciła. Kochana jest.
A w szpitaliku - same miziste miziaki, jejku, co jeden to milszy. Miśki się super tuliły, Miśka jadła ładnie smillę z saszetki (nie puszkę), Misiek się chciał miziać za wszelką cenę i pierwszy raz przy mnie nasikał na ścianę, ale to dlatego, że wyjęłam kuwetę Zosi i on ją bardzo wąchał, wlazł do niej i chciał ją zaznaczyć, ale za wysoko doopkę podniósł. Wydaje mi się, że on najpierw musi wszystko obsikać, a później już jest spokojny, bo wszystko capi nim
Felix rozkoszniak, nie mogłam mu posprzątać, bo chciał się miziać. Oridermyl jest już u niego na klatce. Miał wypitą całą wodę (albo wylaną) i kupę walniętą obok kuwety elegancko przykrytą kocykiem
Tabby tak samo mega mizialska, ładnie nawołuje ta kocina i jest przepiękna.
Zosia i Iskierka były u dr Witczaka i Iskierka ma nowe leki, w tym zastrzyk - wszystko rozpisane na tablicy.
Ogólnie, to jestem zrypana, ułożyłam trochę felixy w kuchni, bo trzy wagony były napoczęte i zrobiłam z nich dwa plus dołożyłam jeszcze rybny smak. Rozrobiłam też virkon, bo już mata była suchym wiórem, połowa pralki jest zapełniona, jutro, jeśli Felix to ten zaginiony kociak i pójdzie do domu, można dopchać jego kocykami i wstawić pranie
