» Pt cze 07, 2013 9:35
Re: OTW9-Żuk(*)...Tasza ...
Szukam wytłumaczenia na 2,96zł bo mi sie nie zgadza a będę miec kontrolkę...
Dzień jak co dzień. Szum ,poszum w domu wielki nastał, bo zakrapiamy oczy. Popłoch straszny jest .Od rana jest wielka ostrożność w postępowaniu kocim. Pikuś kontrolnie syczy widząc mój cień tylko. Podejście do miski porannej jest także deczko z przyczajki. A jak na kimś mój wzrok zawiśnie dłużej, to jego niebiesko-powalająca moc apetyt odbiera. Spitala ktoś taki migusiem, nawet nie oglądając się tęsknie za michą.
Chciałabym spotkać takie gadzinowe spojrzenie jak wczoraj chlebem się opychałam nocka ciemną. Koty go nie doceniają ,ja bym pokłony biła. Coś by mnie odstraszyło i opychać bym się nie musiałą. Nie chciało mi się obiadku grzać po powrocie z pracy. Wytrzymam ,mówił żołądek pewnie i dumnie. A wieczorem zamiast schabowego i ziemniaczków ekstra smażonych na blaszkę zaserwowanych o porzez przyzwoitej , pożarłam ci ja po kromeczce 1/2 ciemnego chlebka wykańczając wszelkie serki z lodówki.Coby sie nie zmarnowały. W ramach gimnastyki dołaziłam sobie do kuchni i po kromce dorabiałam. Zamiast od razu bochen skroić. Ot taka popitolona ideologia mnie dopadła.
Alem wczoraj sobie popcorn zaserwowałąm z masełkiem. Nie lubię z masełkiem ale innego nie było. Poświeciłam się. Szumiące kulki skusiły Tamunię. Nie zastanawiając sie wiele wlazłą w michę i dreptałą w niej jak dzieci w kulkach na placu zabaw. Co i raz przewracałą się na boczek, podskakiwała, chwytała w pyś i podrzucała... Ale ścieszona była. Obie udałyśmy ,że nie widzimy gromów w oczach paniusia. Z ust różanych TZ nie padła jednak nagana. Strategicznie udał ,że nic nie widzi. Zaznaczę dla obrońców zwierząt,ż e masełka i soli to tam za dużo nie władowali.
Za późno dopadła mnie jasność pomyślenia, że ja mam nową komórkę z bajerami i mogłam coś cyknąć. Potem znów mnie dół pogrążył. Bo od myślenia do działania droga daleka. Przy rozgryzieniu sprzęcicha też komórki muszą pracować. A to już za duży wysiłek.
Tamuni oczki brzydkie. W środku czerowne. Sklejają się więc płuczemy i przemywamy. Ponoć ma tak być. Uprzedzono nas, że cudu nie będzie. Więc zakrapiamy oczyska biedne , przemywamy, nie kłócimy się i nie wdajemy w dyskusję z gówniarstwem. Mus zabiegowy jest. Fluczy cały czas i zaciąga noskiem. Od dziś nie bierze antybiotyku. Kciuki potrzebne. Malunia jest jak na swój wiek. Doskonale radzi sobie ze starszakami.
A Tamunia pięknie bawi się . Najlepiej siedząc w dużym opakowaniu chusteczek lub na talerzu kocim od cioci Nas troje. No jeszcze ślepaczek na drapaki się pcha. Potrafi tak się zaszyć, że znaleźć jej nie można. Z apetytem różnie. Smakuje jej Bozita kurakowa ,śmietanka i mleko kocie firmy Gampit czy jakoś tak.
Tosia małej matkuje. Ale tylko wtedy jak ma nastrój na takie macierzyńskie dyrdymały. Jak sobie przypomni ,że ona też dziecko to leci, leci... Ranka pięknie goi się na grzbiecie. Żwirek spasł się. Swoje chęci poleżenia na kolanach schował na pawlacz , głęboko, bo łapanie na zapuszczanie kropelek odebrało mu chęci miziankowe. Topnik leje ostatnio koty. Ma takie naloty napadowe. Rozdaje buziaki, głaski i razy. Kolejność dowolna. On i Tosia mocno misek Tami pilnując. Trzeba stać nad dzieckiem i pilnować by z niebytu jakaś łapa żarcia nie zabrała. Mania utyła i ma w nosie inne koty. Wirus poscielowy rozłożył ją na dobre. W weekend pójdzie już do właściwego DT. Tam koty też są ale jest więcej miejsca i wyjście na zabezpieczony ogródek też jest. Szkoda mi jej bo tak sama siedzi cięgiem często.

Dla naszych Słoneczek [*] Kochamy i tęsknimy.