Truśka wyje za zamkniętymi drzwiami, a ja życia w łazience spędzić nie mogę.
Otworzyłam drzwi, moje stado znów z lekka zainteresowane (poza Rudym, który zasuwał po schodach z prędkością światła - wiedział, przed kim ucieka

). Farciarz wszedł do Truśkowej łazienki, a ta sierota nie wiedziała czego bronić mocniej, czy moich kolan czy swoich misek. Rany, Farciarz dostał takie grzmoty od małej kobietki, po czym został pogoniony aż na balkon. Truśce ogon się zrobił wielki jak u norweskiego leśnego.
I z miną niewiniątka Trusieńka radośnie wskoczyła z powrotem na moje kolana.

Charakterek ma, oj ma...