» Wto maja 19, 2009 20:44
No na tych działeczkach, gdzie się wchodzi pierwszą bramą. I od wejścia na prawo, dość tak w głąb. Dojrzałem go pod takimi haszczurami, jak zacząłem delikatnie wołać Mariję, zaczął uciekać dość zdecydowanym krokiem na północ od wejścia (wszystko po wschodniej stronie działek). Później już go nie widzieliśmy (przynajmniej dopóki ja byłem), ale wcześniej widziała go też pani, jak przemyknął przecinając główną ścieżkę z północnego zachodu na północny wschód. Mamy nadzieję, że nie myknął na drugie działki (tam już całkiem przez płot).
Mam nadzieję, że napisałem to niepotrzebnie, bo już się znalazł.
Oby.