czuję się troszeczkę lepiej
grzecznie zjadam pastylki (zapakowane w mięsko) a od kropelek i zastrzyków uciekam...
i nie lubię tej Dużej, uciekam przed nią po całym domu ale ona i tak zawsze znajdzie jakiś sposób zeby mnie przechytrzyć i złapać i potem to juz tylko kłuje mnie w tyłek i przy oczkach majdruje
syczę na nią a co
Wszystko jest tak jak Krakusek napisał, troszeczkę się kotkowi polepszyło
I muszę się pochwalić - ROBIĘ SAMA ZASTRZYKI
jestem z siebie bardzo dumna
Krakusek bardzo stresował się podróżami do lecznicy a ponieważ zastrzyki ma przepisane do wtorku, wiec wspólnie z wetem zdecydowaliśmy że mniejszym stresem dla niego będzie kłucie w domu.
I tak w sobotę po raz pierwszy w życiu zrobiłam zastrzyk
To sa podskórne więc nie takie to straszne, kociak znosi je bardzo dobrze, nie gorzej mam wrażenie niż zakrapianie oczu.
Troszeczkę mniej smarka, nadal apetyt dopisuje.
A z oswajaniem musimy poczekać
