Właśnie przed chwilką Groszek pojechał do swojego nowego domu...
Nie pisałam nic wcześniej, bo nie wiedziałam, czy chętni na Groszka okażą się odpowiedni i czy w ogóle dojdzie do adopcji. Tymczasem przyjechali dzisiaj niemal całą rodziną (mama z dwójką dorosłych już niemal dzieci - córka 20 i syn 15 lat) i z miejsca się w Groszku zakochali!
Przywieźli już ze sobą kontenerek, mają w domu całą niezbędną wyprawkę (kuwetkę, żwirek, 3 miseczki). Spędzili u mnie prawie 2 godziny, w trakcie których ostrożnie ich wybadałam (zdali egzamin

) i opowiedziałam o podstawowych zasadach opieki nad kotem. Mieli do tej pory różne zwierzaki (żółwie, świnki morskie, psa), ale Groszek będzie ich pierwszym kotem. Na plus liczy się to, że słuchali uważnie i zadawali własne pytania. Bez protestów ani zdziwienia podpisali umowę adopcyjną, obiecali zabezpieczyć okna (balkonu nie mają). Mam ich telefony, adres mailowy i adres zamieszkania, podałam też namiary do siebie. Wiedzą, że gdyby cokolwiek się działo, mają się kontaktować ze mną, a ja w razie czego po Groszka przyjadę. Zapewniłam ich też, że zawsze służę radą i pomocą, i zachęciłam wręcz do kontaktu ze mną.
Zapowiedziałam, że na pewno zadzwonię i/lub napiszę maila.
Groszek dostał na drogę wyprawkę - worek RC dla maluchów, tackę Animondy, ulubione dwie zabawki, kocyk, na którym sypiał oraz, oczywiście, książeczkę zdrowia.
No i Groszek pojechał do swojego nowego domku... Mam gorącą nadzieję, że domek okaże się tym jednym, ukochanym, przeznaczonym Groszkowi miejscem.
No i teraz smutno mi strasznie i już tęsknię za maluchem...