Kocie panny mają się lepiej ,co prawda nie mogłam ich odwiedzić i nie wiadomo kiedy będzie taka możliwość ,bo mąż pani u której kotki przebywają obecnie jest poważnie chory i leży w szpitalu. W związku z tym pani nie może ustalić kiedy dysponować będzie wolnym czasem.Umówiona jestem na przyszły tydzień na telefon.
Koteczki przeniesiono do mieszkania pani i myślę ,że dlatego zaczęły wychodzić ze stresu ,nawet jak to mi określono zaczęły" brykać ,bo wchodzą i siadają sobie na stole" jedna mizia sie więcej druga mniej ,ale pani i tak jest w szoku ,że kotki z dnia na dzień "normalnieją" ,bo przedtem uważała je za kompletnie dzikie ,a one po prostu były przerażone . Trzymamy wobec tego rękę na pulsie

Gosiar mnie pilnuje abym nie zapomniała o koteczkach , ale ja nie zapominam ,bo mam głęboką nadzieję,że znajdziemy im wspólnie dobry domek.Pozdrawiam.