pracują i to chyba na akord
Praktycznie w klatce to są teraz tylko w czasie mojej nieobecności i w nocy. Zaraz po przyjściu z pracy wypuszczam je i zaczyna się szaleństwo.
Po mniej więcej trzech godzinach dzikiej gonitwy wyłapuję robale i zamykam w klatce, bo tylko tam udaje im się chwilę pospać. Potem wypuszczam i tak w kółko do pólnocy przynajmniej.
Chłopaczek mnie dziś zmartwił - dwie godziny temu zwymiotował, teraz przed chwilą też...

Teraz na szczęście bryka wesoło z innymi, więc staram się myśleć pozytywnie, że to tylko chwilowa niestrawnośc.