» Pt sie 14, 2015 15:17
Re: skarby ze strychu - dalsze okolice Warszawy
Zawiozłam dziś dwie posterylkowe kotki po zdjęciu szwów do ich miejsca zmieszkania. Mamy rudasków i buraska. Zawsze to jeden obowiązek mniej, więc będę miała miała o tyle więcej czasu, na zdjęcia. Koteczki mimo, że bardzo grzeczne i łagodne to wymagały jednak zajmowania się nimi, częstych posiłków i sprzątania. Być może biała mama wróci do mnie, gdy wyadopuję maluchy i jej też poszukam domu. Na razie jednak zajmowanie się nimi wszystkimi przekraczało moje możliwości.
Wczoraj dzwoniła do mnie karmicielka wysterylizowanego przeze mnie stadka z prośba o karmę. Co jakiś czas wożę jej 15 kg worki. Zadzwoniła te dziewczyna, która na moją prośbę karmi koty z szopki, że tez już jej zostało tylko kilka puszek. Latem mało idzie, puszka dziennie, bo mają tam całodobowy dostęp do suchej karmy, mleka i wody.
Tej kobiecie tez zawiozłam dziś trochę karmy dla tych dwóch posterylkowych ,,mam".
Często jest tak jak teraz z kastrowanym kocurkiem, w lipcu. Zadzwonili ludzie, że na ich działkę przybłąkał się kocur. Proludzki, ale tłukący inne koty. Ich koty. Poprosili o kastrację. Kot niczyj, więc na koszt gminy. Pojechałam do nich zawieźć klatkę, ale kocurka nie było. Umówiłam się z kobietą, ze jak przyjdzie to go wsadzi do klatki i zadzwoni do mnie. Kocurek siedział u mnie 4 dni. Jadł bardzo dużo, ale nie żałuję im i nie wydzielam. Jedzą do oporu. Do tego żwirek i obsługa. Po 4 dniach kocurka zawiozłam. Myślicie, że kobieta (kulturalna pani z Warszawy) cokolwiek napomknęła o rekompensacie wydatków, jakie niosło przetrzymywanie kocurka? Jeździłam do niej na jej działkę trzy razy - moje paliwo, zawiozłam kocurka do weta, karmiłam, poiłam, korzystał ze żwirku. To są wszystko moje koszty. Kobieta zadzwoniła z prośbą, rozwiązałam jej problem, to jeszcze miała pretensje dlaczego tak krótko go u siebie trzymałam i czy poszukałam mu DS.
Robię się w takich sytuacjach bardzo zła. Gdy ktoś ma jeszcze postawę roszczeniową, zamiast powiedzieć chociaż zwykłe ,,dziękuję"
,,W sztuce tracenia nie jest trudno dojść do wprawy (. . .)" Elizabeth Bishop